Warto wiedzieć

Jak być konsekwentnym rodzicem?

Rodzic musi być konsekwentny powiadają... Ano musi, a przynajmniej dobrze by było. Ale czy to znaczy, że nie może zmieniać zdania? Konsekwencja bywa takim magicznym słowem jak „abrakadabra” – podobno czyni cuda, ale co znaczy – to już trudniej wyjaśnić.

 

„Dzieci potrzebują konsekwencji” opowiada starsze pokolenie, kiedy dziecko płacze, a rodzic nie jest skory do zdecydowanej reakcji. W tym wypadku to chyba znaczy twardy zakaz wyrażania emocji. „Raz powiedziałem/am i tak ma być!” czasem powie rodzic. Z tyłu głowy czuje, że może nie do końca ma rację, a stawka niekoniecznie jest warta twardych granic i emocji. Niemniej stoi przy swoim zdaniu, bo trzeba być konsekwentnym. Inaczej dziecko „wejdzie na głowę”. Na koniec z tych mitycznych znaczeń trzeba wspomnieć o „muszę wyciągnąć konsekwencje”, kiedy dziecko wykroczy poza pewne ustalone (lub nie) normy zachowania. Wówczas czujemy powinność wobec... wobec... w każdym razie czujemy powinność, że dziecko powinno odczuć konsekwencje złego zachowania.

 

Konsekwencja w wychowywaniu dzieci

 

Tyle jeśli chodzi o magię. Teraz możemy spokojnie zejść na ziemię. Uparte zaprzeczanie emocjom dzieci może złamać ich wolę wyrażania – wówczas ta „konsekwencja” faktycznie spowoduje, że dziecko nie płacze – bo już nie wierzy w naszą pomoc.

Rodzic, który uparcie walczy, doświadczy … walki o granice. Dla dziecka jednymi z najbardziej motywujących do walki rzeczy jest przymus i ingerencja w jego granice. Tak samo jak dorośli – ono tego nienawidzi i z automatu może nie wejdzie na głowę, ale wyciągnie najcięższe armaty jakie ma.

Wreszcie to wyciąganie konsekwencji. Wszelkie „konsekwencje” nie związane z sytuacją, typu zakazanie bajki, kąt itp. to zwykłe kary i już. Kary, których dziecko się boi – więc ich unika. Ale tak bardzo się koncentruje na unikaniu, że zachowania się już nie uczy – w końcu nie myśli jaka jest konsekwencja tylko ucieka od kary


Czym więc konsekwencja jest tak naprawdę?

Słownik języka polskiego* proponuje dwa znaczenia. Przełóżmy je sobie z polskiego na rodzicielski:

1) „Następstwo, rezultat czegoś” – Wlepienie dziecku kary jest następstwem pomysłu rodzica, a nie zachowania dziecka. Natomiast zachowania dzieci mają swój naturalny efekt. Krzyk powoduje, że jest głośno. Zepsucie zabawki powoduje, że zabawka jest zepsuta. Uderzenie drugiej osoby zwykle powoduje, że ktoś jest zły, smutny lub się boi – bo taka jest konsekwencja bycia uderzonym przez kogoś.

Większość pożądanych i niepożądanych zachowań dzieci ma swoje naturalne konsekwencje, którym tak w zasadzie nie trzeba pomagać karami czy nagrodami. Efekt działania sam z siebie mnie informuje, czy to dobry pomysł. Nie będę więcej biegał między korzeniami, skoro już pięć razy się wywróciłem, chyba że bieganie jest jeszcze fajniejsze niż przykrość z wywrotki. Przy czym konsekwencje różnią się od kar tym, że są nieuniknione ze względu na prawa natury. Kary są jedynie „widzimisię” rodzica. Tym się różnią konsekwencje od kar. A czy są lepsze – to już materiał na osobny artykuł.

2) Logiczna ciągłość w działaniu, wytrwałość w dążeniu do czegoś

Tutaj czai się pokrewieństwo z utrzymywaniem swojej decyzji. Niemniej słownik języka polskiego jest tutaj wyjątkowo mądry stawiając na pierwszym miejscu słowo „LOGICZNA”. To jest słowo, które może ratować rodzicielskie poczucie bycia konsekwentnym ale bez utrzymywania się przy zdaniu, które w głębi serca rodzica jest po prostu błędem.

Tego rodzaju konsekwencja ma nas bronić przed uleganiem emocjom. Emocje są świetnym doradcą, pomagają oceniać sytuacje. Ale czasem potrafią niepotrzebnie zmienić decyzję. Konsekwencja oznacza przylgnięcie do logiki. Przepuszczenie każdej decyzji przez umysł. Czym się to różni? Uleganie emocjom to „rany, mam dość już tego płaczu, niech Ci będzie...”. Przepuszczenie przez logikę to „ok, widzę, że Ci tak bardzo na tym zależy, więc zmienię decyzję” … albo i nie zmienię – w zależności od tego, co podpowiada właśnie logika. Chodzi o to, żeby cały czas sprawę rozpatrywać przez pryzmat tego, czy nasze decyzje mają sens.

Sytuacja się zmienia, więc coś co miało sens rano, popołudniu może już go nie mieć. Na przykład spacer w połączeniu ze zmianą pogody. Dlatego konsekwencja wcale nie znaczy, że dalej trzymamy się tego samego. Raczej delikatnie skorygujemy, tak, aby się nadal trzymać logiki. Będziemy czasem opierać się emocjom, czasem będziemy dalej obstawać przy swoim zdaniu – ale tylko wtedy kiedy ma to sens.

 

Trzeba dodać, że brak tej „żelaznej konsekwencji”, zmiana zdania czy przyznanie się do winy to też bardzo istotne doświadczenie dla dziecka. Jeśli „rodzic ma zawsze rację” - dziecko nie nauczy się przyznawania do błędów. Nie będzie miało od kogo.

Konsekwencja jest bliższa kierowaniu się rozumem przy wyborach, a nie twardym obstawaniu przy pierwszym słowie. Choć kiedy pierwsze słowo jest oparte na rozumnej decyzji, wówczas zmieni się pewnie jedynie o tyle, o ile się zmieniła sytuacja dookoła. 


* za http://sjp.pwn.pl

 

Autor Psycholog wychowawczy. Prowadzi warsztaty i konsultacje w całej Polsce. Współpracuje z mediami, przede wszystkim z Radiem Bajka, gdzie prowadzi audycję, ale także z innymi stacjami radiowymi i telewizyjnymi, prasą i portalami internetowymi. Prywatnie wielce zapalony amator tanga argetyńskiego.
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję