Przeczytałam kilka stron tej książki i odłożyłam na bok… Właściwie, to tytułowy kryzys szkoły mnie nie dotyczy, choć mam 12 i 13 letnie córeczki. Moje dzieci chodziły do przedszkola, bo chciały, ale przyszedł dzień, w którym przestały. Gdy nadszedł czas obowiązku szkolnego, one nadal nie pałały tęsknotą za zorganizowanym czasem i płaceniem ceny swojej indywidualności za bycie w dużej grupie dzieci. Szczęśliwie tak się zadziało, że edukują się domowo.
Jesper Juul to duński pedagog o światowej renomie i terapeuta rodzinny. Po przeczytaniu książki dochodzę do wniosku, że W TEJ KSIĄŻCE NIE MA NIC, co by mnie zaskoczyło. To tak, jakby otworzyć książkę kucharską po to, aby przeczytać przepis jak ugotować ziemniaki albo kartkować przepis na ugotowanie ryżu, kaszy jaglanej czy pomidorówki - takie oczywiste oczywistości. Ta książka nie jest obszerna, powiedziałabym wręcz niewielka. Tytuł mógłby sugerować, że znajdziemy w niej odpowiedź na pytania, co możemy zrobić, aby w szkole działo się lepiej. Jednakże jest w niej niewiele konkretnych odpowiedzi, które dotykają istoty sprawy. Z drugiej strony książka napisana przez Juula, pomimo zawartych badań, jest napisana językiem zwykłego człowieka – tak, jakby wyniki badań dodawały jedynie pewności i odwagi w przekazach, które każdy z nas ma ukryte głęboko w swoim sercu. Pomiędzy wierszami „pojawiają” się obrazy żywych historii, z którymi Jesper Juul miał kontakt osobisty. Dodają one autentyczności i zwiększają przekaz. Olbrzymia presja na edukację i wykształcenie panująca niemal w całej Europie była dla Juula czymś nowym, bo ten fenomen nie występował ani w jego kraju, ani też w innych krajach skandynawskich.
Ponadto, Juul w prostych słowach wyjaśnił często mylone pojęcia takie jak: „Wiara w siebie” i „Poczucie własnej wartości”. Osobiście ten podrozdział polecam szczególnie. Zgadzam się, że znajomość tego tematu ma obecnie duży wpływ na to, jak rodzice i nauczyciele podchodzą do dzieci i młodzieży.
Poczucie własnej wartości, nazywane też czasem samooceną, odnosi się do tego, kim jestem. Decyduje o nim to, jak dobrze siebie znam i czy rozumiem własne uczucia i postępowanie.
Wiara w siebie, nazywana też czasem pewnością siebie, odnosi się do tego, co potrafię. Zależy od moich umiejętności, od tego, jak dobry jestem w różnych dziedzinach życia.
Od ośmiu lat „niosę dobrą nowinę” i „wyprowadzam” z równowagi wiele osób mówiąc o tym, że moje dzieci nie chodzą do szkoły, i że tak można. Właściwie dzielę się tym, gdy tylko mam możliwość. Zaczęłam się przyzwyczajać i godzić wewnętrznie z tym, że to co jest oczywiste dla mnie, dla niektórych jest „zapomniane”. Takiej wiedzy nie można się nauczyć z książek, ale można ją sobie przypomnieć. Stąd też odczucie, że pozycja ta nic nowego nie wnosi. Ona tylko pomaga przypomnieć sobie i otworzyć się na podstawowe prawdy egzystencjalne.
Ci, co pracują w szkole mogą być zaskoczeni. Są tacy, którzy pewnie pomyślą, że się nie da. Jednak głosów, że się da jest coraz więcej i takie osoby jak Jesper Juul, które propagują idee szacunku i współdziałania we wzajemnych relacjach z dzieckiem oraz dojrzałe przywództwo dorosłych, dodają mocy w tsunami zmian, które nadchodzą w przestrzeni edukacji. Kolejny etap przed nami: zdrowsze psychicznie, kreatywne, elastyczne i samodzielne dzieci, które są zdolne do podejmowania odpowiedzialności za własne życie. To skarb, który ma siłę się zamanifestować!