(Asia Śmieszek – Tatento.pl) Skąd zainteresowanie HNB (High Need Babies) i pomysł na założenie bloga o takiej tematyce? Czy to Pani doświadczenia macierzyńskie, czy może zawodowe, w pracy jako psycholog, miały tutaj decydujący wpływ?
(Magdalena Komsta – Wymagajace.pl) Zdecydowanie moje zainteresowanie wymagającymi dziećmi wynika z osobistych doświadczeń jako matki. Na psychologii miałam rewelacyjne zajęcia z psychologii różnic indywidualnych, ale nie przypuszczałam, że będę do tej wiedzy wracać. Gdy moja córka miała kilka miesięcy zupełnym przypadkiem trafiłam na sformułowanie HNB i zobaczyłam, że to nowe określenie na typ układu nerwowego, o którym naukowcy pisali już od dawna. Chciałam się podzielić swoją wiedzą jako psycholożki, pedagożki i matki, która „też tam była”.
Jak Pani zdaniem wygląda świadomość społeczna dotycząca istnienia dzieci o większych potrzebach? Wspomniała Pani, że o HNB głośno mówi się od niedawna.
Mam poczucie, że od roku-dwóch ten termin robi się coraz popularniejszy w naszym kraju, głównie dzięki blogom i internetowym grupom. Cieszy mnie to, że dzięki temu rodzice dowiadują się, jak można wspierać swoje dzieci i mogą nawiązać kontakt z innymi rodzinami, którzy mają podobne trudności. Oczywiście jeszcze długo będą się pojawiać komentarze ludzi, którzy negują fakt, że niemowlęta rodzą się z pewnym typem temperamentu i że styl wychowawczy rodziców w bardzo niewielkim stopniu wpływa na biologiczne wyposażenie dziecka... Trudno, ponoć nadal są tacy, którzy wierzą, że Ziemia jest płaska ;).
Pojawia się też zarzut przypinania łatek dzieciom, które są „trudne”…
Czasem spotykam się z zarzutem, że HNB to etykieta i nie powinniśmy jej używać. Nie zgadzam się z tym. Spotykam się z rodzicami, którzy byli przekonani, że ciągle robią coś źle i jako jedyni na świecie są tak wyczerpani zapewnieniem komfortowych warunków wrażliwemu dziecku. Widzę jak im pomaga informacja, że to nie ich wina, że takich rodzin jest więcej, że można szukać wsparcia, posługując się skrótem HNB zamiast znów opowiadać, jak wygląda ich typowy dzień. Nazwanie jakiegoś zjawiska niejednokrotnie pomaga je zaakceptować. Tym bardziej, że nie uważam, żeby sformułowanie „wymagające dziecko” było oceniające.
W takim razie jak rozpoznać HNB? I czy wymagające dziecko da się „przeoczyć”?
High Need Baby to wymagające niemowlę, inaczej dziecko o wyższych niż przeciętne potrzebach, może poza potrzebą snu. Zwykle nie sypiają najlepiej, długo potrzebują pomocy przy zasypianiu, często się wybudzają w nocy i trudno je wyciszyć. Takie dzieci mogą być pogodne i zadowolone pod warunkiem, że rodzic zapewni im optymalne warunki. Są dosyć wrażliwe, odbierają wiele bodźców i nawet niewielkie wyjście z ich strefy komfortu jest przez hajnidy odbierane jako duży stres, a trzeba wiedzieć, że swój dyskomfort komunikują one bardzo głośno i wytrwale. Intensywnie wyrażają zarówno radość, jak i lęk. Preferują bliski kontakt fizyczny z rodzicem, często są „nieodkładalne”, ale ciekawe świata, który chcą nieustannie oglądać z rąk dorosłego. Brak im regularności, ciągle zmieniają się im pory posiłków, drzemek, aktywności, mimo usilnych starań rodziców by zachować jakiś rytm dnia.
Rodzice często zastanawiają się też na czym dokładnie polega bycie HNB. Czy z tego się wyrasta?
Zwykle termin High Need Baby uznaje się za określenie pewnego typu temperamentu, a temperament jest stosunkowo stałą cechą człowieka i podlega niewielkim przemianom. Styl funkcjonowania układu nerwowego nie zmienia się, natomiast zmieniają się przejawy temperamentu. Wielu rodziców mówi o tym, że gdy dziecko zaczyna się sprawniej komunikować werbalnie, robi się łatwiej. Inni są przeciwnego zdania. Wiele cech trudnych dla rodziców niemowlaka, w wieku nastoletnim i dorosłości może być interpretowana jako ogromne zalety: można wspomnieć choćby wytrwałość, empatyczność czy żywiołowość.
A czy istnieją jakieś badania naukowe, które tłumaczą, co determinuje na przykład to, że konkretne dziecko ma większe potrzeby? Jak rozróżnić taki temperament od problemów zdrowotnych?
Temperament jest przede wszystkim zdeterminowany genetycznie, ale wiemy także, że niektóre geny są uruchamiane dopiero w określonych warunkach środowiskowych. Brakuje jednoznacznych danych, które wskazywałyby czy i w jaki sposób temperament zależy od przebiegu ciąży, rodzaju porodu, pierwszych tygodniach opieki rodziców, itp. To bardzo skomplikowane i nie wiem, czy w najbliższym czasie uda się uzyskać odpowiedź na to pytanie. Na pewno to, że dziecko jest bardziej wymagające nie wynika z nadopiekuńczości, zbyt częstego noszenia, karmienia czy zabawiania. To, co wiemy z badań, to że jakość opieki i bliska więź z rodzicem ma tym większe znaczenie, im bardziej temperament dziecka jest wymagający. Natomiast na pewno zanim uznamy, że „ten typ tak ma” warto upewnić się, że trudności malucha nie mają medycznego podłoża. Czyli sprawdzić, czy dziecko jest zdrowe, ma prawidłowe napięcie mięśniowe, nie ma problemów z karmieniem, alergii, choroby refluksowej, itd. Jeśli na przykład niemowlę słabo przybiera na wadze, bardzo dużo płacze, pręży się czy budzi z krzykiem, to należy przyjrzeć się jego zdrowiu, aby nie pomylić cech HNB z problemami natury medycznej.
Zajmuje się Pani również snem dzieci, prowadzi konsultacje i warsztaty dotyczące tej tematyki. Czy aż tak wielu rodziców potrzebuje pomocy w tym zakresie?
Wielu rodziców zastanawia się, komu wierzyć, ponieważ informacje na temat snu dzieci dostępne w różnych źródłach wzajemnie się wykluczają. Do mnie trafiają rodziny, które chcą się dowiedzieć, czy i jak mogą poprawić jakość snu – swojego i dziecka – przy pomocy metod, które nie wiążą się z żadnym płaczem, nawet najkrótszym. Zwykle są to matki i ojcowie, którzy definiują się jako wychowujący w duchu rodzicielstwa bliskości. Często to mamy poszukują wsparcia na kilka tygodni przed powrotem do pracy zawodowej, ponieważ obawiają się, że zmęczenie, jakiego doświadczają, utrudni im funkcjonowanie w roli pracownicy. Mam też wiele rodzin z raczkującymi niemowlętami, ponieważ właśnie rozpoczęcie nauki czworakowania i związany z nim lęk separacyjny jest momentem, w którym następuje zwiększenie liczby pobudek i trudności z zasypianiem.
W takim razie w którym momencie można pomóc dziecku w lepszym spaniu?
Od początku możemy kształtować pozytywne skojarzenia ze snem i zasypianiem oraz ułatwiać dziecku ustalenie prawidłowego rytmu okołodobowego. Czasem wystarczy po prostu przestać nieświadomie zaburzać fizjologiczne procesy ułatwiające dobry sen. Takim przykładem jest popularne wśród młodych rodziców zostawianie palącego się przez całą noc światła. To błąd! Dzieci i dorośli powinni spać w nocy w absolutnej ciemności – każde źródło światła zaburza produkcję melatoniny, czyli hormonu snu. Jeśli chcemy przewinąć lub nakarmić dziecko, zapalamy słabe, najlepiej czerwone światło i gasimy je, gdy tylko przestanie być potrzebne.
Jakie metody są przyjazne i wspierające dla dziecka? Jak je odróżnić od tzw. treningu snu?
Najlepszym sposobem, aby dowiedzieć się, czy dana metoda jest łagodna tylko z nazwy, jest zapytanie, czy wiąże się z płaczem i protestem dziecka. Jeśli usłyszymy lub przeczytamy, że owszem, to jest to behawioralny trening samodzielnego zasypiania, który wiąże się z ignorowaniem niektórych potrzeb dziecka. Rodzice są zapewniani, że dziecko płacze, ale jest pocieszane przez mamę lub tatę – warto wiedzieć, że to pocieszanie ma bardzo szczątkową formę, czyli wolno dziecko poklepywać lub głaskać i mówić do niego, ale nie wolno brać go na ręce, karmić czy przytulać. Dla wielu dzieci sam dotyk dłoni rodzica i śpiewanie kołysanki to zdecydowanie za mało, co widać po sile ich protestu. Owszem, niektóre dzieci w ciągu kilku dni „uczą się samodzielnie spać”, ale nie z takiego powodu, jaki wmawia się rodzicom. Małe dzieci nie uczą się w ten sposób „samouspokajania”, bo poza ssaniem kciuka i kołysaniem się maluchy nie mają własnych sposobów na regulację pobudzenia i emocji. Ich mózgi są na to po prostu zbyt niedojrzałe. Dzieci długo potrzebują pomocy rodzica, żeby efektywnie regulować swoje stany emocjonalne i fizjologiczne. Nie przestają się też tak często budzić, one po prostu nie komunikują rodzicom, że się obudziły. Nie ma żadnych dowodów na bezpieczeństwo takich metod, nie wiemy, czy i jaki mogą mieć wpływ na relację dziecka z rodzicami. Według niektórych hipotez, tym bardziej negatywne mogą być ich skutki, im bardziej wymagający jest temperament dziecka.
Czy istnieją uniwersalne dane, mówiące ile dziecko powinno spać w danym wieku? Młodzi rodzice często sugerują się różnym wskazówkami i martwią, że dziecko śpi na przykład za mało.
Jedyne aktualne dane oparte o metaanalizę kilkudziesięciu badań naukowych zawierają rekomendacje American Academy of Sleep Medicine. Nie należy się sugerować informacjami z przestarzałych książek ani tabelkami zamieszczanymi przez trenerki czy konsultantki snu, ponieważ nie podają one źródła swoich danych i są niezwykle zawężające.
Jest Pani również promotorką karmienia piersią. Czy istnieje związek pomiędzy byciem HNB, a potrzebą piersi? Czy np. takie dzieci później chcą się odstawić, czy nie ma tutaj reguły?
HNB często i na długo zgłaszają się do karmienia i zwykle nie rezygnują z piersi zbyt szybko. Wiele z nich nie akceptuje smoczka-uspokajacza ani butelki. Bardzo często mamy wymagających dzieci karmią je piersią dłużej niż to planowały przed porodem – podążają za większymi potrzebami dziecka. Natomiast także wymagającego malucha można odstawić od piersi w łagodny sposób, jeśli proces kończenia drogi mlecznej trwa odpowiednio długo, zwłaszcza jeśli mama może liczyć na wsparcie innego dorosłego.
Z czym rodzice HNB mają największy problem? Czy zmagają się np. z niezrozumieniem i zmęczeniem, czy pojawia się coś jeszcze?
Rodzice HNB borykają się z wieloma trudnościami – organizacyjnymi, fizycznymi i emocjonalnymi. Chociażby codzienny problem z wyjściem z mieszkania, jeśli dziecko nie znosi wynalazków cywilizacyjnych jak wózek czy fotelik samochodowy; niewyspanie i fizyczne zmęczenie wynikające z noszenia na rękach, częstych pobudek i bardzo krótkich drzemek; wymyślanie nowych aktywności i reagowanie na częste niezadowolenie. Osobnym tematem jest częsty brak zrozumienia w otoczeniu, tym bardziej, że wśród gości (czyli w bogatym środowisku społecznym) HNB często funkcjonują rewelacyjnie. Rodzice niejednokrotnie mówią o tym, że bardziej obciążająca jest dla nich krytyka w stylu „nauczyliście nosić, to macie” i tak zwane „dobre rady” na temat opieki nad dzieckiem, niż faktyczna opieka. Zwykłe „słyszę, że Ci trudno, co przynieść na obiad?” jest warte więcej niż tuzin rad.
To prawda. W takim razie tylko tego rodzaju pomocy życzymy rodzicom High Need Babies. Bardzo dziękuję za wywiad.