Eko ciało

Superżywność... na pewno zdrowa?

Czym ta cała „superżywność” jest? Jagody goji, nasiona ucrum, a może nasiona chia? Na pewno słyszeliście o czymś takim. Może nawet widzieliście na półce sklepowej lub próbowaliście. No i pewnie słyszeliście, że zdrowa, że generalnie niesamowita, zmieniająca życie ludzi na lepsze. Ale czy gdy opadły te wszystkie „ochy” i „achy” mogliście odpowiedzieć na pytanie „dlaczego ta żywność jest taka super”?

Problem, na jaki możecie się natknąć przy okazji „superżywności” jest prosty – mówi się o niej, że jest zdrowa i dobrze wpływa na organizm. Mało kto może jednak powiedzieć w jaki sposób. Już to powinno wzbudzić Waszą czujność. Przecież o wielu rzeczach mówiono, że są „rewolucyjne”, „zdrowe” i „skuteczne” (jak chociażby o spirulinie). Obecnie trudno znaleźć jakiekolwiek (bezstronne) badania, które potwierdzą, że „superżywność” jest faktycznie „super”. A przede wszystkim – bezpieczna dla organizmu.

 

Większość „superproduktów” ma kilka wspólnych cech:

  • nie są uprawiane w Europie;
  • są doskonale znane przez mieszkających w okolicy występowania;
  • zawierają bardzo dużo składników odżywczych, uznawanych za ważne (lub… „modne” – na przykład przeciwutleniacze).

 

Największą popularność zyskują dzięki temu ostatniemu. Od kiedy odkryto, że niektóre egzotyczne warzywa i owoce mają właściwości przeciwutleniające (antyoksydacyjne), powstał nowy rynek, dosyć mocno wspierany przez marketing „eko”. A przeciwutleniaczom przypisuje się właściwości odmładzające. Kto by nie chciał być wiecznie młody?

 

Najlepiej znane „superprodukty” to:

  • nasiona chia (zawierają dużo fosforu i błonnika);
  • jagody goji (mają działanie przeciwutleniające, a nawet przedłużają życie; podobno chiński zielarz, Li Ching-Yuen, żył 256 lat!);
  • surowe kakao i surowa czekolada (zawierają kwas fitowy, który ma właściwości przeciwutleniające, ale utrudnia wchłanianie się substancji odżywczych);
  • acai (działanie przeciwutleniające);
  • algi klamath (dodają energii i zwiększają koncentrację);
  • nopal (czyli opuncja figowa – pomaga kontrolować cukrzycę i wagę);
  • nasiona urucum (zawierają dużo beta-karotenu, a do tego są źródłem przeciwutleniaczy);
  • maca (czyli pieprzyca peruwiańska; podobno poprawia sprawność seksualną).

 

Ta ich całą wyjątkowość powinna wzbudzić w Was pewną ostrożność. Skoro wiele sklepów i „portali o zdrowiu” krzyczy, że są zdrowe, a większość lekarzy nabiera na ich temat wody w usta, to może lepiej... jeszcze poczekać. „Superżywność” owszem, może mieć dobry wpływ na człowieka, ale póki co trudno stwierdzić, czy skutki uboczne jej przyjmowania nie okażą się poważniejsze, zwłaszcza przy diecie europejskiej. Na przykład nasiona chia zawierają ogromne ilości fosforu i potasu – makroelementów potrzebnych dla organizmu. Ale nadmiar tych składników może okazać się bardzo (ale to: bardzo) szkodliwy w większych ilościach. 100 g nasion zawiera aż 900 mg fosforu, podczas gdy tyle samo brokułów ma go 66 mg. Norma dla dorosłego człowieka to około 700 mg fosforu. A przecież fosfor występuje w wielu innych produktach (najwięcej w kaszach i wędlinach, jednak na szczycie listy są... pestki słonecznika). Pewnie wielu z Was bierze suplementy diety zawierające ten makroelement! Wbrew pozorom łatwo obyć się bez „superjedzenia” – wystarczy trochę pokombinować z tym co jemy.

 

Za znanym od lat jedzeniem przemawia też... portfel. „Superżywność”, jak sama nazwa sugeruje, jest droga. Sprowadza się ją z odległych krajów, niekiedy jest dosyć mocno przetworzona i zakonserwowana chemicznie (w końcu jakoś tę podróż przetrwać musi), a do tego towarzyszy jej dosyć nachalny marketing. To wszystko generuje koszty (wspomniane jagody goji, chyba najpopularniejsze spośród wymienionych, kosztują około 10 złotych za 100 gram; klasyczne jagody, w sezonie, 10-14 złotych za kilogram). A jak NAPRAWDĘ wpływają na jedzących „superprodukty” – trudno w stu procentach stwierdzić. Lepiej jeszcze trochę poczekać, aż badacze ocenią jednoznacznie, jakie są zalety, a jakie wady wszystkich „superproduktów”.

 

Zanim to jednak nastąpi – zobaczcie, jakie superprodukty macie w zasięgu ręki. Pamiętajcie o nich, choć ich nazwy nie brzmią tak egzotycznie jak superżywności.

Autor
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję