W pracy – rywalizacja ze współpracownikami o uznanie szefa, w szkole – rywalizacja z kolegami o lepsze oceny, na studiach – rywalizacja o stypendium i średnią na dyplomie. Na domiar złego wszyscy od małego jesteśmy do kogoś porównywani lub zbyt wiele się od nas wymaga. Dostajemy z klasówki czwórkę, mama pyta: „dlaczego nie pięć?”, nauczyciel porównuje nas z koleżanką, mówiąc: „widzisz, ona potrafi to zrobić, a Ty jak zwykle nie…”. W przedszkolu dzieci rywalizują o wszystko, o co rywalizować się da, począwszy od tego, kto pierwszy zje obiad, pomaluje obrazek, kto pierwszy zjedzie ze zjeżdżalni, rzuci do kosza, kto pójdzie w pierwszej parze na spacer, kto poda rękę najsympatyczniejszej koleżance, będzie dyżurnym albo odpowie na pytanie nauczyciela. Przykłady z życia wzięte można mnożyć w nieskończoność. Rywalizacja jest wpisana w nasze życie i często uczymy się jej w zwykłych, codziennych sytuacjach zupełnie nieświadomie.
Współpraca vs. rywalizacja u dzieci
Codzienny pośpiech to działania, w których współpraca ustępuje miejsca rywalizacji. Zwłaszcza u małych dzieci, które uczą się reagowania na sytuacje społeczne i życia w społeczeństwie. Otoczenie rywalizujące i „biegnące po ruchomych schodach” uczy je, że tak wygląda prawdziwe życie, jest więc dla nich rzeczą naturalną, że ważne jest dla nich to przysłowiowe: "kto pierwszy…”. Dodatkowo przykrym zjawiskiem jest fakt, że ci zostający w tyle są tłamszeni i uważani przez „pierwszych” za gorszych.
Jak nauczyć dziecko współpracy?
Jak zatem w czasie ciągłego wyścigu przyhamować i spróbować spojrzeć na świat nieco spokojniej i ze zdecydowanie przyjaźniejszym nastawieniem do innych? Jak pokazać, że współpraca daje większe korzyści?
1) Stawiajmy na naukę współdziałania, kompromisu, ale też asertywności
2) W codziennych zabawach odchodźmy od typowych aktywności, w których ktoś musi wygrać, a co gorsza przegrać z narażeniem na kompromitację i grę na emocjach (kojarzymy zapewne doskonale obrazki, kiedy dziecko płacze, gdy dostaje jako jedyne jedynkę z klasówki, albo narażone jest na śmiech kolegów, gdy ostatnie dobiega do mety).
3) Postawmy na naukę radzenia sobie z niepowodzeniami, przezwyciężania lęków i obaw, zahamowań. Życie bywa okrutne i nie wyeliminujemy z niego przykrych sytuacji, których przyjdzie nam cierpieć z powodu odrzucenia lub niedocenienia na rzecz innej osoby, możemy zaproponować grę, w której nikt nie jest winny przegranej a decyduje o tym tylko los i każdy ma możliwość wygrać, przegrać lub być na równi z innymi
4) Wzmacniajmy dziecko i uczmy je motywacji do działania, doceniajmy drobne sukcesy, nie wyróżniajmy jednego dziecka spośród rodzeństwa chwaląc na każdym rodzinnym spotkaniu "pupilka", jaki jest grzeczny, zdolny i kochany, nie to co siostra czy brat. Dziecko chwalone i doceniane może starać się jeszcze bardziej, niedocenione nie widzi powodu, aby się starać
5) Nauczmy dziecko porównywać siebie z sobą samym a nie z innymi, np. mówiąc: „rok temu miałeś problem z zapięciem guzików a teraz tak świetnie sobie radzisz”
6) Uwrażliwiajmy dziecko na „inność”, uczmy tolerancji, empatii i opiekuńczości, przede wszystkim dając dobry przykład własną postawą
7) Nie wymagajmy zbyt wiele, przeceniając możliwości dziecka
Na pewno nie zmienimy świata, ale możemy pomóc własnym dzieciom i przygotować je do radzenia sobie w świecie, w którym liczy się pozycja w szeregu. Jednak być może świadomość kilkorga rodziców czy wychowawców pozwoli choć trochę zapomnieć o życiowej rywalizacji i będziemy wychowywać nasze dzieci w duchu współdziałania i poszanowania innych .