Na święta i ważne dni

Święta zaczynają się... wcześniej!

Wigilia już za pasem. Co z tego, że został do niej miesiąc. Jest już tuż-tuż. Zaraz się okaże, że już połowa grudnia, a za chwilę nadejdzie czas na wkładanie siana pod obrus... Tak, święta już za chwilę. Do tego większość z nas będzie gdzieś jechała. Czas rodzinnych spotkań to w końcu też czas podróży. Sąsiednia dzielnica, miejscowość, województwo... Może inny kraj? Często trzeba pokonać setki kilometrów żeby być tych kilka dni razem. Dobrze się przygotować do takiego wypadu.

Którędy na święta...?

Jakoś trzeba dotrzeć na te święta, zwłaszcza jeśli w tym roku nie my je organizujemy ;). Trzeba się spakować. I to niezależnie od tego, jak daleko jedziemy. Dłuższe podróże to też stanie w korkach i większy ruch. Nie każdy to lubi, nie oszukujmy się. Dlatego dobrze o tym wszystkim pomyśleć zawczasu.

Pewnie macie już duże doświadczenie z jeżdżeniem z dziećmi, ale dobrze je sobie odświeżyć ;). Na przykład sprawdzić które stacje benzynowe po drodze mają przewijaki (jeśli potrzebujecie), albo w jakich knajpach możecie znaleźć krzesełko do karmienia. Niby detale, ale wiecie... wypada zatrzymać się raz na dwie godziny i to nie tylko dlatego, że dzieci wołają „siku” ;).

Ogółem – te dwa tygodnie świąt to czas częstszych wyjazdów. Jeśli o tym nie myśleliście wcześniej, to warto by było ruszyć temat bezpiecznych fotelików. Niby drobna rzecz. Niby mało który z nich ma „zadziałać”, ale wiecie... lepiej, żeby zadziałał.

I taka mała rada od innego kierowcy: jeśli chcesz wyjechać we czwartek lub piątek o 20, po całym tygodniu pracy i z nieco klejącymi się oczami, to... lepiej połóż się spać na godzinę. Lepiej wyjechać o 21 z świeższą głową. Wiem co mówię. Czasem lepiej wyjechać z samego rana. Nie zapomnij sprawdzić stan samochodu przed wyjazdem.

 

Samochodem, pociągiem...

Inną sprawą jest wybór tego, czym dojedziemy na święta. Im bliżej świąt, tym trudniej kupić bilet (nie tylko w „normalnej” cenie). Po prostu. A kupując bilety wcześniej załapiecie się na promocje i obniżki. Zawsze lepiej oszczędzić kilka złotych.

Gdy już wiecie kiedy i dokąd wybieracie się w tym roku na święta, to koniecznie ogarnijcie całą podróż, postoje, przesiadki. Nie zapomnijcie o kanapkach, napojach i – jeśli nie chcecie słuchać „daleko jeszcze” – narzędziach do pokonywania nudy ;). Książeczki, bajeczki – co tam lubią najmłodsi.

 

Logistyka prezentów

Nie ważne, czy dzieci wierzą, że prezenty przynosi Mikołaj (Dzieciątko, Pastor, Dziadek Mróz...), czy wiedzą już, że pod drzewkiem umieszczają je rodzice. Musimy ogarnąć te podarunki. Fajnie by było, gdyby były niespodzianką ;). Zwłaszcza jeśli się nad nimi trochę nagłowimy.

Więc – trzeba ogarnąć prezenty tak, żeby nikt nie wiedział co, ani kiedy. Zwłaszcza dzieci. Oczywiście najlepiej załatwić temat odpowiednio wcześniej. To też problem, bo gdzieś trzeba te prezenty schować. Szafa pełna prezentów przed świętami przestaje być... aż tak wyczekiwana. Bo trudno w niej przechowywać ubrania ;). Sam się zdziwiłem, że prezenty dla Kociełła zajęły miejsce na swetry w mojej szafie. Cóż. Trzeba sobie jakoś radzić ;).

Oczywiście są też podarunki dla najbliższych. Które też trzeba gdzieś przechowywać. Można je zamówić do pracy i tam trzymać aż do świąt, ale trochę tak głupio przechowywać kilka pudeł koło biurka.

I trzeba to jakoś zapakować... Zwłaszcza gdy jedziecie na święta do rodziny. Może jakimś rozwiązaniem będzie zamówienie prezentów... tam? To całkiem praktyczne wyjście z sytuacji, chociaż gdy wszyscy wpadną na pomysł zamawiania przesyłek do rodziny goszczącej święta, może się okazać, że nie będą mieli gdzie tego wszystkiego pomieścić. Co nie zmienia faktu, że gdy będziecie jechać odpadnie jeden problem z zabieraniem całego tego majdanu. To kwestia do dogadania, ale na pewno warto takie rozwiązanie przemyśleć :).

 

Zapakuj się z głową

Pakowanie nie jest proste. Zwłaszcza na wyjazd z dziećmi. Jeśli zapomnicie jakiejś mało ważnej rzeczy, to dacie radę (szczoteczki do zębów można kupić wszędzie), ale jeśli zapomnicie ulubionej poduszki... to macie przekichane ;). Warto zrobić listę rzeczy do zabrania. Kiedyś sam się z tego śmiałem, że to „takie geriatryczne”, a teraz... no. Aśka robi listę, potem oboje się sprawdzamy.

Święta to też taki czas, że trudno o dokupienie rzeczy, których zapomnimy. Pieluszki – warto mieć zapas (pewnie u rodziny i tak macie kilka, ale lepiej mieć o dwie za dużo niż o jedną za mało). Jakieś rzeczy apteczkowe – też. Oczywiście możecie liczyć na pomoc rodziny na miejscu, ale lepiej móc czasem podzielić się czymś z innymi ;).

 

Ozdoby?

Nic nie wprowadza atmosfery świąt tak skutecznie, jak wspólne robienie ozdób. Bombki szyszek, łańcuchy z papieru i bibuły, aniołki z masy solnej, świeczniki i tak dalej. Jeśli to nie sprawi, że w jakimś domu zagości ten specjalny grudniowy nastrój, to nie wiem, co go może wprowadzić. No dobrze – zapach potraw ;).

Do tego przygotowanie ozdób pomaga odwrócić ich uwagę od pakowania prezentów. Nie ważne, czy wiedzą, kto za nie odpowiada. Mają być niespodzianką! A gdy jedno z Was będzie animować podczas montażu dekoracji świątecznych, drugie może zacząć pakować prezenty. To brzmi jak doskonały plan!

 

Przygotowania

Zacznijcie wcześniej. W sumie tylko tyle warto poradzić. Wiele potraw świątecznych wytrzyma spokojnie kilka dni w chłodnym miejscu (jeśli pogoda dopisze, to za lodówkę porobi też balkon lub okno). Jestem nawet zdania, że najlepiej smakują śledzie, które kruszały tydzień w zalewie. Podobnie ciasta – najlepiej smakują te, które złapią trochę wilgoci.

Takie wcześniejsze ogarnięcie rzeczy na święta to spore ułatwienie. Zwłaszcza gdy planujecie spokojne święta, podczas których nie wszystko musi być robione na ostatnią chwilę.

Może w tym roku pójdźcie dalej: zróbcie listę. Ustalcie menu świąteczne, pogońcie rodzinę do przygotowania niektórych potraw, podzielcie się obowiązkami. Na pewno lepiej będzie dla organizatorów tegorocznych świąt jeśli będą musieli tylko posprzątać dom na święta. Bo resztę przywiozą goście.

 

Rodzinnych, zdrowych, pogodnych...

Wiecie, zawsze tak się mówi: „rodzinnych, zdrowych, pogodnych” i tak dalej. Trochę tak jest, ale warto zadbać o to, żeby były zdrowe. Na to mamy jakiś wpływ ;). Możemy nieco odchudzić potrawy, nie objadać się, trochę więcej pochodzić po posiłkach... Jest jak sobie poradzić z nadmiarem jedzenia. Nawet w niepogodę.

 

Dlaczego tak dużo rzeczy opisałem przez tym „rodzinnych, zdrowych...”? Bo wszyscy dojedziemy na te święta w jakimś nastroju. Najlepiej, żeby był jak najlepszy. 

Autor http://kurierliteracki.blogspot.com/ Mąż Asi, ojciec Kociełła. Czasem coś pisuje o literaturze.
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję