Małe dziecko

„Nie płacz, nic się nie stało” – czy na pewno?

Widzieliście kiedyś taką scenę? Dziecko przewróciło się i płacze. Rodzic nachyla się nad nim i mówi „Nie płacz, przecież nic się nie stało”. No bo w końcu o co chodzi? Przecież obtarte kolano (albo nawet nie), to nie wzrastający skokowo kredyt we frankach, ani złamane serce. Nie ma o co płakać. Tylko czy na pewno?

Strach przed płaczem dziecka

Zdanie „Nic się nie stało” wielu z nas samo ciśnie się na usta w sytuacjach, kiedy dziecko zaczyna płakać. Ja miałam z tym zdaniem ogromny problem. Wiele razy cisnęło mi się na usta, kiedy uważałam, że przecież moje dziecko nie ma o co płakać. Znałam teorię, wiedziałam, że nie powinnam tak mówić i gryzłam się w język. Przez jakiś czas miałam wrażenie, że inna reakcja jest nienaturalna i bez sensu. Było to tym bardziej trudne, że mamy syna i łatwo o zarzuty, że „wychowujemy mięczaka” (domyślacie się pewnie, co myślę o takich stereotypach). Gdzieś w głowie kołatała się obawa, że moje dziecko będzie płaczliwe i rozchwiane, że nie nauczy się radzić sobie z trudnościami. Bardzo się myliłam.

 „Nic się nie stało” – dlaczego lepiej unikać tego zdania?

Jaka jest teoria? Niezbyt skomplikowana. Kiedy dziecko płacze, to znaczy, że dla niego coś trudnego się wydarzyło i chce sobie z tym poradzić. W końcu ma jeszcze ograniczone możliwości regulowania emocji i jego układ nerwowy wciąż dojrzewa. Dziecko potrzebuje wsparcia i naszej pomocy, żeby się wyciszyć i uspokoić – mimo swoich najszczerszych chęci, nie wykształciło jeszcze potrzebnych do tego narzędzi. Wiecie, że psychicznie (mówiąc oględnie) dojrzewamy do wieku dwudziestukilku lat? To wszystko może brzmieć górnolotnie, też długo miałam problem z myśleniem: „ale przecież nie można o wszystko płakać”. No właśnie? Właściwie dlaczego nie można? Czy to jakiś wstyd? Moi rodzice mówili, że wstyd to kraść. Proste.

Jak ogarnąć dziecięce emocje?

No dobrze, jak w takim razie reagować, jeśli wersja „Nie płacz już” nie działa? Może „Ojoj! Brzydki stół! Uderzył cię! Oddajmy mu. A masz a masz wstrętny meblu”, kiedy dziecko obije się o ostry kant blatu? No, nie bardzo :) Nie o to chodzi – „zwalanie” winy na przedmioty martwe też niczego nie załatwia. W końcu to nie stół uderzył, pewnie stał tam, gdzie zawsze. To nadal nie rozwiązuje naszej trudności, ani nie pomaga dziecku rozumieć mechanizmu działania świata. Maluch wciąż odkrywa zasadę przyczyny i skutku. Do tego targają nim jeszcze sprzeczne emocje – to wszystko bardzo trudne.

Żeby utożsamić się z dzieckiem, pomoże też proste ćwiczenie: wyobraźmy sobie, że stało się coś przykrego. Zwolnili nas z pracy, pokłóciliśmy się z przyjacielem, ukradli nam samochód, cokolwiek... Jest nam źle i potrzebujemy wsparcia bliskiej osoby. A ta mówi nam, „Nie płacz już, nic się przecież nie stało”. Przyjemnie? No właśnie...Bycie empatycznym to jedna z podstawowych zasad dobrej komunikacji. Atak płaczu sygnalizuje, że dziecko z czymś sobie nie radzi, a kiedy próbujemy „zahamować” np. wybuch gniewu – wyrządzamy mu dużą szkodę. Co w takim razie można zrobić? Rozwiązanie jest całkiem oczywiste. Trzeba pozwolić dziecku na okazanie emocji. Wcześniej jednak warto zastanowić się, dlaczego mamy taki problem z dziecięcym płaczem.

Dlaczego płacz tak nam przeszkadza?

Bo nie ma społecznego przyzwolenia na płacz. Nie w naszym kręgu kulturowym. Kiedy uświadomiłam sobie, dlaczego mam problem z płaczem dziecka, poszło z górki. Musiałam zorientować się, że to ja ma trudności i… nie radzę sobie z emocjami mojego dziecka. To ja boję się wybuchów w miejscach publicznych, czuję się niekomfortowo, kiedy syn zaczyna płakać w autobusie, obawiam się oceny innych ludzi i tego, że uznają, że mam niewychowane dziecko… Te lęki są w nas, nie w naszych dzieciach. Wtedy zaczęłam zastanawiać się, dlaczego właściwie obchodzi mnie, że całkiem obcy człowiek źle o mnie pomyśli lub dziwnie spojrzy? Co to zmienia?  Zupełnie nic :).

Teraz wszystko przychodzi naturalnie – kiedy syn płacze, staram się nazywać jego uczucia. Pytam „Boli cię?” lub „Jesteś smutny? Bardzo chciałeś trzymać ten nóż i dlatego płaczesz? Jest Ci przykro?” Brzmi dziwnie? Może. Ale wiecie co? Działa. Nie mamy problemów z niekończącymi się lamentami i tzw. „wymuszaniem”. To była jedna z rzeczy, której bałam się po zostaniu mamą. Co będzie, kiedy dziecko pierwszy raz rzuci się na podłogę w hipermarkecie i zacznie płakać.

Jak to wygląda w praktyce?

Jak to u nas wygląda? Syn pragnie zakazanej rzeczy albo muszę odebrać mu coś niebezpiecznego? Po prostu to robię. Kiedy zaczyna płakać mocno przytulam i mówię, że rozumiem, że cierpi, bo bardzo czegoś pragnął. Nie mówię, żeby przestał. Nie mówię, że nic się nie stało. Nie odwracam uwagi. Po prostu przytulam (jeszcze nie pokazał, że tego nie chce, ale jeśli dziecko odmówi, też trzeba to uszanować).

Kiedy się trochę uspokoi, krótko tłumaczę, dlaczego coś mu odebrałam, dlaczego nie chcę, żeby pił płyn do mycia naczyń, czy żonglował nożami... Wiadomo, teraz ironizuję :). Ale w tym wszystkim pokazuję, że widzę jego emocje i nie neguję ich. No i że ma do nich prawo. Czy to przynosi jakiś efekt? Moim zdaniem tak. Syn uspokaja się bardzo szybko. Może to trochę temperament (może być różnie, niektóre dzieci potrzebują więcej czasu żeby wyregulować emocje, dlatego może przydać się Self Reg), ale jednak wierzymy, że nasza komunikacja przynosi efekty, że Młody nie ma potrzeby walczyć o naszą uwagę, bo jego potrzeby są zaspokajane. To tak a propos argumentu o podobno strasznych skutkach takiego wychowania (tzw. „bezstresowego”). Jaki jest efekt? Spokojne dziecko, które w przyszłości będzie coraz lepiej radzić sobie z emocjami, rozumieć je i wyrażać. Przynajmniej taką mamy nadzieję. :)

 

Autor Pisze o rodzicielstwie bliskości, życiu w przyjaźni z dzieckiem i ze sobą. Dużo czyta (skończyła polonistykę, nie skończyła filozofii. I kilku innych rzeczy też.) Żona Bartka, mama Kociełły.
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję