Uczeń

Bez gimnazjów, ale za to z ośmioletnią podstawówką

Przedwczoraj prezydent Andrzej Duda podpisał reformę edukacji. Dokument nosi nazwę „Prawo oświatowe” i został przyjęty przez polski parlament 14 grudnia ubiegłego roku. Można powiedzieć, że stawia na głowie polskie szkoły. Co zmieni reforma oświaty?

Zmiany w edukacji zawsze budzą niepokój. Kilka lat temu wysyłanie do szkół sześciolatków budziło spore obawy i nadzieje. Głos zabierali specjaliści, pedagodzy, dziennikarze i rodzice. Zdania były podzielone – przeciwników i zwolenników wcześniejszego rozpoczęcia podstawówki nie brakowało. W końcu w ubiegłym roku zniesiono obowiązek szkolny sześciolatków i wyglądało na to, że to ostatnie poważne zawirowanie w szkołach. Jednak od kilku miesięcy rząd pracował nad zmianą systemu polskiej edukacji. Co to oznacza? Zmiany. Duże zmiany.

W 1999 roku wprowadzono ustawą system edukacji 4 x 3: 3 lata nauczania początkowego, 3 lata nauki w „starszej podstawówce”, potem tyle samo w gimnazjum i szkole ponadgimnazjalnej (technika stały się czteroletnie). System zastąpił ośmioletnią podstawówkę i czteroletnie szkoły ponadpodstawowe (licea i pięcioletnie technika).

 

Cała reforma odbyła się dosyć szybko. Rodzice i nauczyciele byli – łagodnie mówiąc – zaniepokojeni (ustawa weszła w życie w styczniu 1999 roku, a miała obowiązywać od 1 września tamtego roku). Wszystko odbywało się na łapu-capu, podręczniki były niedopracowane, podstawa programowa wielokrotnie zmieniana, uczniowie – zdezorientowani. Rodzice – naprawdę niezadowoleni (mało kto wiedział, co dalej, a do tego musieli wydać o wiele więcej na nowe podręczniki).

Jednak w ciągu kilkunastu lat nauczycielom udało się wypracować sposoby pracy z dojrzewającymi wcześniej gimnazjalistami. Pojawiły się też nowe egzaminy, które miały ułatwić chociażby rekrutację na studia (nowa matura miała znieść konieczność zdawania egzaminów wstępnych) oraz pokazać postępy (egzaminy na koniec podstawówki i gimnazjum, które z czasem stały się kryterium przyjęcia do lepszych gimnazjów i liceów).

System 4 x 3 miał wielu krytyków. Najmocniej dostawało się gimnazjom, które uznawane były za miejsce straty czasu, a trzyletnie licea widziano jako miejsca, w których nauka w praktyce trwa tylko dwa lata, bo po nich w praktyce następowało roczne przygotowanie do „wbijania się w klucz” maturalny. Nie były to uwagi nieuzasadnione, jednak w wielu sytuacjach były to szkodliwe uogólnienia.

Najciekawsze jest to, że w ubiegłym roku niemal wszystkie sondaże były jednoznaczne: gimnazja należy zlikwidować. Warto pamiętać, że największymi krytykami tych szkół byli ci, którzy… nigdy do gimnazjum nie chodzili. Pokolenie absolwentów gimnazjów (dziś najstarsi mają rocznikowo 31 lat) było przeciwne likwidacji. Nie zmienia to faktu, że większość rodziców jeszcze na początku tego roku szkolnego była za powrotem systemu 8 + 4. Nawet sygnalizowany pod koniec roku spadek poparcia dla wprowadzenia reformy w 2017 roku nie zmieniał faktu, że zwolennicy wprowadzenia jej (w tym lub przyszłym roku) przeważali nad przeciwnikami.

Co zmieni reforma oświaty w 2017 roku? Na pewno wprowadzi sporo zamieszania. W gruncie rzeczy – powtórzy się scenariusz z 1999 roku, kiedy mało kto wiedział coś więcej, ale konieczny był zakup nowych podręczników i ich częsta zmiana (podstawia programowa zmieniała się wiele razy na wszystkich poziomach). Teraz też wiemy niewiele więcej, ale po kolei.

Co nowego od września:

  • nie będzie I klasy gimnazjum, dzisiejsi szóstoklasiści pójdą do nowoutworzonych klas VII;
  • ma wejść w życie nowa (dostosowana do nowego systemu edukacji) podstawa programowa, a wraz z nią – nowe podręczniki do szkół podstawowych i ponadpodstawowych (innymi słowy: wydatki);
  • zmiany organizacyjne i kadrowe w szkołach, czyli część nauczycieli zasili podstawówki i gimnazja, jednak wszystko zależy od samorządów; decyzję o ich losach administracja będzie musiała podjąć do 15 maja 2017 roku;
  • powstaną pięcioletnie technika i pięcioletnie szkoły branżowe (system 2 + 3);
  • matura po liceum i matura po technikach oraz szkołach branżowych będzie się różnić.

Sporo tych zmian. Reforma ma się zakończyć w 2024 roku, wraz z drugim rocznikiem licealistów oraz pierwszym rocznikiem absolwentów pięcioletniego technikum i szkół branżowych (też pięcioletnich) zdających nowe (różne) matury. Problem ze zmianami pojawi się za kilka lat, kiedy w rekrutacji do liceów i techników udział wezmą absolwenci ostatnich klas starych gimnazjów i nowych podstawówek. Teoretycznie: będą rekrutować się do dwóch różnych szkół (3 i 4 letnich). W praktyce – nikt nie wie, ale komentatorzy obawiają się, że to będzie ta sama rekrutacja. Innymi słowy – najlepsze licea i technika będą co najmniej oblegane (w przeciwieństwie do poprzedniej reformy, w czasie której przez rok nie było naboru do liceum). Do tego w szkołach ponadpodstawowych pojawi się „podwójny rocznik”, co może utrudnić i tak niełatwą sytuację wielu liceów i techników (brak sal, system zmianowy, niedobór nauczycieli, itp.).

Z reformą wiąże się bardzo (ale to bardzo) dużo wątpliwości i obaw. Przede wszystkim – system 8 + 4 skraca „edukację ogólną” (teraz będzie to sama podstawówka; do tej pory była to podstawówka i gimnazjum). Może przekreślić lata pracy pedagogów i nauczycieli w gimnazjach. Uczniowie będą musieli rok wcześniej podjąć decyzje, które mocno wpłyną na ich przyszłość (wybór liceum/technikum/„nowej zawodówki”), przez co ci z gorszym startem będą mieli mniej czasu na wyrównanie poziomu. Odpowiedzialne za szkoły samorządy poniosą ogromne koszty (szacuje się, że nawet do miliarda złotych). No i wreszcie – będą nowe podręczniki i nowe podstawy programowe, często sklecone na kolanie, często z błędami, często bez pomysłu lub namysłu. Oraz ogólny chaos – w samych szkołach i w administracji samorządowej.

Brzmi znajomo? Pokolenie dzisiejszych trzydziestolatków z tak (źle) przygotowanych podręczników musiało się uczyć od pierwszej klasy gimnazjum. Powiedzenie „co nagle, to po diable” doskonale oddaje konsekwencje zbyt szybkich ruchów w sektorze edukacji. Tylko tu po plecach dostaną dzieci, a przy okazji – nasi znajomi lub... my. Mając w pamięci „grację”, z jaką wprowadzono reformę w 1999 roku – tak to może wyglądać.

 

Co dalej?

Związek Nauczycielstwa Polskiego żąda referendum w sprawie wprowadzenia w życie reformy (jeśli rząd odrzuci je, ZNP planuje zebranie konstytucyjnych 500 tysięcy podpisów w sprawie przeprowadzenia referendum). Związek obawia się zwolnień nauczycieli (nawet 37 tysięcy), choć minister edukacji jest raczej optymistką i twierdzi, że powstanie ponad 5 tysięcy nowych miejsc pracy dla nauczycieli. Ta rozbieżność nie napawa optymizmem. ZNP zaczął przygotowania do sporu zbiorowego, który może skończyć się w marcu ogólnopolskim strajkiem nauczycieli.

 

Co to oznacza dla rodziców?

Wszystko zależy od tego, ile lat ma Wasze dziecko. Jeśli jest teraz w pierwszej klasie gimnazjum – będzie miało kłopot z rekrutacją do liceum, chociaż skończy szkołę w „starym” trybie (trzyletnie liceum). Jeśli jest w II lub III klasie gimnazjum – reforma go w praktyce nie dotknie (też zostanie w „starym” systemie). Podobnie ma się sprawa z licealistami. Jednak jeśli Twoje dziecko jest z rocznika „przecierającego szlaki” (czyli jest teraz w trzeciej lub szóstej klasie podstawówki), będzie musiało zmagać się z niedopracowaną podstawą programową i niedopracowanymi podręcznikami. Innymi słowy – kłopoty będą zbliżone do tych, które mieli rodzice uczniów „nowych klas” w 1999 roku (czyli odpowiednio IV podstawówki i I gimnazjum). Wtedy nie było zbyt różowo. Możecie sprawdzić na jakim etapie Wasze dzieci wejdą w nowy system. Nie chcemy tu uprawiać czarnowidztwa, ale to, co wielu uczniów i nauczycieli musiało przejść kilkanaście lat temu, niedługo może się powtórzyć.

 

Ale...

Jest jeszcze jedno istotne „ale”. Do końca stycznia tego roku trwają konsultacje społeczne dotyczące nowej podstawy programowej. Innymi słowy – sporo może się jeszcze zmienić. Nie przeszkadza to wydawnictwom w tworzeniu nowych podręczników na podstawie wersji roboczej podstawy (ostateczny jej kształt ma powstać po zakończeniu konsultacji). Aktualną formę dokumentu znajdziecie na stronie reformaedukacji.men.gov.pl. Jaka będzie ostateczna – zobaczymy.

 

Inną kwestią jest zapowiadane referendum. Jeśli dojdzie ono do skutku, to może się okazać, że reforma... wcale nie wejdzie w życie (chociaż była jednym z postulatów partii rządzącej podczas wyborów parlamentarnych w 2015 roku).

Co będzie 1 września? Czas pokaże.

 

To jeden z tekstów w ramach naszej Akcji: Edukacja.

Dowiedz się więcej o rekrutacji do przedszkoli:

Więcej informacji o rekrutacji do przedszkoli i zmianach w edukacji znajdziesz tu.

Autor
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję