Uczeń

Nauczyciel: przewodnik czy treser?

Polski anachroniczny system edukacji wpaja dzieciom i młodzieży określone odgórnie treści poprzez certyfikację podręczników i kontrolę szkół. W centralnym punkcie polskiego szkolnictwa znajduje się pozycja nauczyciela. To on ma za zadanie zrealizować program.

 

Ciałem pedagogicznym szkół kierują ich dyrektorzy. Ci są kontrolowani i rozliczani przez Ministerstwo Edukacji Narodowej za pośrednictwem kuratoriów oświaty. Z kolei majątkiem publicznych placówek edukacyjnych zarządzają władze samorządowe.

 

Nauczycielom w Polsce brak autonomii

 

Na zbyt dużą zależność nauczycieli od odgórnych nakazów narzekał na Ogólnopolskim Festiwalu Szkoły z Klasą 2.0 Mieczysław Żmijowski, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej im. S. Batorego w Brodach: „Należałoby okazać więcej zaufania nauczycielom/dyrektorom, dać im więcej swobody, autonomii, wtedy większa byłaby także współpraca nauczycieli. Mogliby oni z większą uważnością odpowiadać na potrzeby swoich uczniów, a nie jedynie realizować program.[1]

Jednak pomimo braku autonomii, nauczyciele mają bezpośrednią władzę nad młodymi umysłami. To oni ostatecznie decydują o formie nauczania i przekazywanych treściach. Nawet jeśli są w tym ograniczeni ustawami i rozporządzeniami, to przecież właśnie od nich głównie zależy kształt edukacji młodego pokolenia. Być może profesjonalna kadra nauczycielska byłaby w stanie przezwyciężyć bariery stawiane przez rząd.

Niestety tutaj przepisy również krępują oświatę. Nauczyciele w państwowych szkołach pracują w oparciu o tzw. „Kartę Nauczyciela”.[2] Określa ona m.in. drogę awansu zawodowego i warunki pracy nauczycieli oraz uprawnienia socjalne i urlopowe im przysługujące. Reguluje także kwestię wynagrodzeń i rozwiązania umowy o pracę.

Podstawową kwestią zapisaną w Karcie jest wynagrodzenie nauczycieli, a to zależy głównie od stopnia awansu zawodowego. Szkoły muszą wypłacać pensje tak, żeby średnia dla wszystkich nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu na terytorium samorządu nie była niższa od kwot podanych przez rząd. W razie niespełnienia tego warunku muszą wypłacić dodatki uzupełniające do końca stycznia następnego roku. 

Skutkiem tych przepisów, wysokość płac jest słabo zróżnicowana względem efektów pracy. Mechanizm ten tłumaczy w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Prof. Leszek Balcerowicz: „Wszyscy, bez względu na jakość wykonywanej pracy, dostają podwyżki. Niszczy to bodźce zachęcające pracowników do podnoszenia kwalifikacji czy lepszego wykonywania swojej pracy. Traci na tym jakość edukacji, czyli uczniowie.[3]

Dla „Rzeczpospolitej” sprawę skomentowali przedstawiciele lokalnych społeczności i eksperci. Wiceprezes Instytutu Badań w Oświacie, Szymon Więsław przekonuje o konieczności zmian w szkolnictwie: „Zbyt duża część wynagrodzenia wynika jednoznacznie z przepisów Karty Nauczyciela (stopnia awansu zawodowego, stażu, lokalizacji szkoły), a zbyt mała pozostawiona jest w gestii dyrektora, czyli pracodawcy.[4]

Z powodu braku możliwości wpływu na kształt polityki płacowej nie są zadowolone samorządy.  Tadeusz Narkun ze Związku Powiatów Polskich również w „Rzeczpospolitej” alarmuje: „Pensja nauczycielska w żaden sposób nie jest skorelowana z efektami nauczania. Model awansu zawodowego, zgodnie z którym nauczyciel już po dziesięciu latach pracy może stanąć na najwyższym szczeblu tej drabiny, nie wpływa korzystnie na jakość nauczania w szkołach.[5]

Andrzej Porawski, dyrektor Związku Miast Polskich dodaje: „Cóż z tego, że część pedagogów za lepszą pracę otrzyma dodatki motywacyjne, skoro reszcie trzeba będzie tę różnicę wyrównać, wypłacając im dodatek uzupełniający. Karta chroni słabych i średnich nauczycieli, a przez to ogranicza możliwość docenienia tych lepszych.[4]

Drugą ważną sprawą, którą reguluje Karta, jest czas pracy pedagogów. Z badań OECD i Eurydice wynika, że polscy nauczyciele pracują najkrócej w Europie.[3] Według raportu Instytutu Badań Edukacyjnych pt. „Czas pracy i warunki pracy w relacjach nauczycieli”, całkowity czas pracy pracowników oświaty wynosi średnio około 35 godzin tygodniowo.[6]

Dodatkowo Karta przyznaje nauczycielom szereg przywilejów. Są to urlopy wypoczynkowe dużo dłuższe od standardowych, wynoszące 47 dni roboczych, roczne urlopy na poratowanie zdrowia, dodatek wiejski, dodatek mieszkaniowy. W zakres nadzwyczajnych uprawnień socjalnych wchodzą również wysokie odprawy i dłuższe okresy wypowiedzenia, które w praktyce uniemożliwiają szkołom zwolnienie miernych pedagogów.

Skutkiem tego najwięcej jest nauczycieli starszych, tutaj: tych, którzy osiągnęli najwyższy stopień awansu zawodowego, czyli zostali nauczycielami dyplomowanymi. Jest ich aż 324 tys. Państwo zatrudnia jeszcze 178 tys. nauczycieli mianowanych, nauczycieli kontraktowych - 108 tys., a najmniej, bo tylko 50 tys, nauczycieli stażystów.[6] Struktura zatrudnienia wskazuje więc na niski poziom wymiany starych pracowników na nowych, być może prężniejszych.

 

Pedagogom brak motywacji do doskonalenia zawodowego

 

Ponieważ tacy „zasiedziali” pedagodzy mają pewność stałej pracy i niezmiennych zarobków, nie mają motywacji do doskonalenia zawodowego i podnoszenia efektów swojej pracy. Konsekwencją Karty Nauczyciela są zatem pracownicy, którzy nieraz charakteryzują się słabymi zdolnościami dydaktycznymi. Czasami rodzi to wręcz patologie takie jak arogancja, subiektywizm, zarozumialstwo czy niesprawiedliwość wobec uczniów.

Takimi przypadkami zajmuje się Społeczny Rzecznik Praw Ucznia, Krzysztof Olędzki, któremu uczniowie przesyłają swoje zażalenia. Anonimowa uczennica, której wypowiedź znajdziemy na stronie internetowej Olędzkiego, skarży się: „Podczas lekcji siedziałam grzecznie w przedostatniej ławce, pisałam wszystko, co nauczyciel dyktował, nie rozmawiałam, siedziałam cicho, natomiast dwaj koledzy, którzy siedzieli za mną cały czas, rozmawiali, krzyczeli i chodzili po klasie. Po lekcji okazało się, że uwagę dostałam ja, a koledzy nie ponieśli żadnych konsekwencji. Dyrekcja szkoły nie reaguje na żadne skargi. Co z tym zrobić? Czy sprawiedliwość zawita kiedyś w polskich szkołach?[7]

Inny uczeń na katolickim portalu adonai.pl żali się: „Co z tego, że cała moja klasa chciała, abym miał ocenę najwyższą - wzorową. Zapytani przez nauczyciela, jednoznacznie okrzyknęli mnie wzorem, a jedna z moich koleżanek zaczęła głośno wypunktowywać, co ja robię w życiu szkoły i swoim. Nauczyciela stać było tylko na to, żeby wstawić przy moim nazwisku znak zapytania. Efekt był taki, że wstawiono mi jednak bardzo dobrą ocenę z zachowania. Nie wzorową, ponieważ według wychowawcy robię za mało, żeby mieć ocenę najwyższą. Zdobycie pierwszego miejsca w kraju w konkursie religijnym, reprezentowanie szkoły na zewnątrz na konkursach przedmiotowych, przynależność do Szkolnego Koła Caritas, brak uwag w dzienniku, pochwały nauczycieli, średnia na koniec roku powyżej 5.0, śpiew w chórze szkolnym i kościelnym - nie wystarczyły. Szkoda. Ale w tym momencie tylko wychowawca ma problem. Już dawno na tę sprawę machnąłem ręką. Nie mam zamiaru się z nikim kłócić. Bo przecież uczeń nigdy nie ma racji, a w sytuacjach, kiedy dochodzi do swoich przekonań, zawsze zostaje okrzyknięty bezczelnym. To śmieszne...[8]

Przy tym, jak nauczyciele traktują uczniów, kuriozalne wydaje się ich narzekanie na złe zachowanie i brak szacunku okazywany przez młodzież. A wynika to przecież z naturalnego buntu wobec narzuconych autorytetów. Swoistym paradoksem jest to, że w szkole gloryfikuje się bohaterów narodowych, którzy słynęli z nieposłuszeństwa wobec władzy, a jednocześnie wymaga się podporządkowania i respektu dla nauczycieli, których przecież uczniowie sobie sami nie wybrali.

Czasami konflikty między uczniami, a trudnymi pedagogami prowadzą do rozpadu więzi rodzinnych. Psycholog, Aleksandra Karasowska w artykule pod wymownym tytułem „Czy nauczyciel zawsze ma rację?” pisze: „Niektórzy rodzice stają po stronie nauczyciela, oczekując od dziecka zachowań posłusznych i uległych. Sam fakt, że popadło w konflikt z nauczycielem, oznacza dla nich, że robiło coś nie tak. Czują się w obowiązku popierać autorytet nauczyciela, wierzą, że postępując w ten sposób, pomagają dziecku przystosować się do wymagań szkoły i uniknąć kolejnych kłopotów. Uwagi nauczycieli, sugerujące odpowiedzialność rodziców, wywołują wstyd i poczucie winy "źle go wychowuję". W końcu rodzic zwraca się przeciwko własnemu dziecku.[9]

Zmianę sytuacji mogłoby poprawić powiązanie wynagrodzeń nauczycieli z efektami ich pracy. OECD przeprowadził w 64 państwach świata umiejętności czytania PISA. Analiza wyników pokazała, że uczniowie osiągają lepsze rezultaty, kiedy wynagrodzenie nauczycieli w ich kraju jest zależne od ich skuteczności.[4]

Niestety pracownicy oświaty nie są skłonni do reformy. Na wstępie odrzucają oni jakiekolwiek propozycje zmian w Karcie. Po ostatnich tego typu próbach rządu Krystyna Wasiluk-Richter z Solidarności wprost groziła: „Tak naprawdę chodzi o to, że państwo coraz mniej chce płacić na oświatę, samorządy terytorialne prowadzące szkoły także. Jak zwykle skrupić się musi na tych na dole, czyli na nauczycielach. Na uczniach także, bo z tych zmian wzrostu poziomu nauczania nie będzie.[10]

Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego na portalu Money.pl dumnie zapowiedział: „Istnieje potrzeba przywrócenia naszemu zawodowi jego dawnego znaczenia, a nauczycielom poczucia satysfakcji z wykonywanej pracy.[6] Czyżby zatem nauczycielom chodziło wyłącznie o zachowanie pozycji uzyskanej w czasach PRL-u?

 

Źródła:

  1. http://static.ceo.org.pl/sites/default/files/news-files/cnk_dyskusja_o_edukacji_18_06_2014.pdf
  2. http://www.prawo.vulcan.edu.pl/przegdok.asp?qdatprz=akt&qplikid=2
  3. http://www.rp.pl/artykul/10,863057-Gminy-walcza-z-Karta.html
  4. http://www.rp.pl/artykul/19,886927-Zmotywowac-pedagoga.html?p=1
  5. http://www.rp.pl/artykul/10,890024-Karta-szkodzi-uczniom.html?p=1
  6. http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/karta-nauczyciela-jednak-do-likwidacji-rzad,147,0,1637523.html
  7. http://prawa-ucznia.pl/
  8. http://adonai.pl/nauka/?id=12
  9. http://www.psychologia.edu.pl/czytelnia/61-remedium/680-dylematy-czy-nauczyciel-zawsze-ma-racje.html
  10. http://www.solidarnosc.bialystok.pl/naszekomentarze/716-jak-manipuluje-si-tzw-opini-publiczn-aby-przygotowa-j-do-zmian-w-karcie-nauczyciela

 

 

Autor publicysta, działacz społeczny. Publikuje teksty o tematyce społeczno-gospodarczej w mediach ogólnopolskich i lokalnych. Działacz organizacji pozarządowych. Przeciwnik przymusu szkolnego i odgórnie narzucanej organizacji systemu oświatowego. Zwolennik rozdziału państwa od edukacji.
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję