Uczeń

Czego uczą w szkołach?

Szkoły nie uczą kreatywności, logicznego i samodzielnego myślenia. Tworzą za to sztuczną atmosferę niezdrowej rywalizacji i pogoni za ocenami, spowalniającą rozwój młodych umysłów, której efektem ubocznym jest przyzwyczajanie uczniów do oszukiwania. Nie uczy też praktycznych umiejętności. Skupia się raczej na suchej wiedzy encyklopedycznej.

 

Ministerstwo Edukacji Narodowej ustala w rozporządzeniach, czego mają uczyć nauczyciele. Podstawa programowa określa, jaką wiedzę ma posiąść każdy uczeń. Każdy młody obywatel jest z tej wiedzy skrupulatnie rozliczany. Materiał podzielony jest na dwie części: pierwsza przeznaczona jest dla szkół podstawowych[1], druga dla szkół średnich.[2]  Oprócz dopuszczalnych metod kształcenia czy przepisów funkcjonowania szkół podstawa programowa zawiera treści obowiązkowe dla wszystkich uczniów z podziałem na przedmioty. Na jej bazie tworzy się następnie podręczniki, które muszą być zatwierdzone przez MEN, zanim trafią do szkół.

 

Program jest przestarzały i niepraktyczny

 

Wiedza z nauk ścisłych, technicznych i przyrodniczych przekazywana w szkołach jest niestety przestarzała, niedopasowana do realiów życia, a czasami wręcz nieaktualna. Najprostszym systemem liczbowym jest system binarny, wykorzystywany np. w komputerach[3], ale na lekcjach matematyki wciąż uczą dużo trudniejszego systemu dziesiętnego. Niewykluczone, że właśnie to jest powodem późniejszej niechęci do nauk ścisłych sporej części dzieci. Na zajęciach z fizyki młodzież dowiaduje się, że przepływ prądu w przewodnikach to ruch elektronów, choć ze schematów elektrycznych przedstawianych na zajęciach wynikałoby coś zupełnie odwrotnego. Nauczyciele chemii z kolei uczą modelu atomu Bohra, gdy ten już dawno został odrzucony przez naukę.

Ponadto w treściach programowych brak jest praktycznej strony i jej zastosowań w życiu codziennym. Uczeń nauczy się w szkole, czym jest przyspieszenie, moc, energia, napięcie czy natężenie, ale nie dowie się jak przenieść ciężki przedmiot z jednego punktu do drugiego bezpiecznie i bez przeciążania mięśni. Musi zapamiętać wzory alkenów i alkinów oraz cykl życiowy roślin okrytozalążkowych, ale nie będzie wiedział czym wyleczyć bólu brzucha albo z czego i jak zrobiono długopis, którym się posługuje.

Na osobną uwagę zasługują przedmioty humanistyczne. Tu sprawa jest nieco bardziej złożona. O ile w przypadku matematyki czy chemii są rzeczy oczywiste (np. 2+2 zawsze będzie równało się 4), o tyle istnieje zagrożenie, że historia oraz szeroko pojęta wiedza o kulturze, społeczeństwie i gospodarce będzie zawierać treści subiektywne.

 

Szkoła narzuca sposób myślenia

 

Kontrola młodych umysłów, jaką posiada MEN, może rodzić pokusę przekazywania obywatelom już „od dziecka” określonych poglądów politycznych czy wyrabiania zachowań i postaw wygodnych dla władzy. Niestety taki przekaz istnieje w programie szkolnym. Uczniom przedstawia się ukryte wartościowanie i czasami opinie zamiast faktów oraz wymaga się od nich, by się tego nauczyli.

Cytując podstawę programową dla szkół podstawowych z przedmiotu Historia i Społeczeństwo: „uczeń wyjaśnia, w czym wyraża się demokratyczny charakter państwa polskiego, używając pojęć: wolne wybory, wolność słowa, wolne media, konstytucja”. Czyli dziecko ma zapamiętać, że w Polsce mamy wolność słowa i wolne media, nawet jeśli niekoniecznie jest to do końca prawdą.[4][5]

Dalej w podstawie programowej dla szkół średnich z przedmiotu Historia można wyczytać m.in., że „uczeń wyjaśnia znaczenie pisma i prawa w procesie powstawania państw”. Wskazuje się zatem, że pierwsze państwa powstawały na drodze rozwoju cywilizacyjnego i od zawsze stały na straży prawa. Tymczasem teorii o genezie państwa jest dużo, np. Ludwik Gumplowicz twierdził, że państwa powstają jedynie w drodze podboju.[6]

Dalej uczniów uczy się właśnie głównie historii państw, niewiele wspominając o dziejach rozwoju myśli, gospodarki i kultury czy oddolnych ruchach społecznych. Młodzież nasłucha się na lekcjach o tym, co działo się na przestrzeni wieków z Polską, Rosją, Niemcami czy innymi państwami, ale niewiele się dowie o tym, jak radzili sobie zwykli ludzie w tamtych czasach, co jedli, w co się ubierali, jak żyli, jak radzili sobie z problemami.

Do opisu wydarzeń historycznych, o których musi się uczyć polska młodzież, używa się określeń wartościujących. Przykładowo:

  • „rozbicie dzielnicowe” - „rozbicie” wskazywałoby na negatywny charakter tego okresu, tymczasem część historyków dobrze ocenia decentralizację władzy czasów średniowiecza[7]
  • „kryzys państwa polskiego w czasach saskich” - nie wszyscy historycy są zgodni w złej ocenie rządów dynastii Wettingów.[8]

MEN niekiedy wprost narzuca jedyną „słuszną” interpretację historycznych faktów: „uczeń podaje przykłady pozytywnych i negatywnych skutków procesu uprzemysłowienia, w tym dla środowiska naturalnego”. Nie ma dowodów na to, że środowisko naturalne zostało zniszczone przez rozwój przemysłu, a co najwyżej przez łamanie prawa własności.[9] Co więcej! Niektórzy badacze twierdzą, że rozwój gospodarczy w XIX wieku nie miał żadnych negatywnych skutków.[10]

O ile na lekcjach historii indoktrynacja jest subtelna, o tyle przedmiot o nazwie Wiedza o Społeczeństwie czasami niemal wprost narzuca określone poglądy. Przykładowo:

  • uczeń przedstawia argumenty przemawiające za udziałem w wyborach lokalnych, krajowych i europejskich”. Nie może przedstawić argumentów przeciw, czyli musi uważać udział w wyborach za konieczny.
  • uczeń wyjaśnia zasady: większości, pluralizmu i poszanowania praw mniejszości w państwie demokratycznym”. Nawet jeśli prawa mniejszości (np. przedsiębiorców) nie są respektowane.
  • uczeń omawia najważniejsze zasady ustroju Polski (suwerenność narodu, podział władzy, rządy prawa, pluralizm)”. Nie każdy uważa, że ustrój Polski zapewnia suwerenność narodu czy rządy prawa.
  • uczeń przedstawia najważniejsze kierunki polskiej polityki zagranicznej (stosunki z państwami Unii Europejskiej i Stanami Zjednoczonymi, relacje z sąsiadami)”. Program wymienia, które państwa mają być dla nas najważniejsze, nawet jeśli my sami uważamy, że istotniejsze są np. relacje z Chinami.
  • uczeń wyjaśnia, jak w Unii Europejskiej realizowane są zasady pomocniczości i solidarności”. Nie może uważać, że nie są realizowane.
  • uczeń formułuje i uzasadnia własne zdanie na temat korzyści, jakie niesie ze sobą członkostwo w Unii Europejskiej, odwołując się do przykładów z własnego otoczenia i całego kraju”. Nie może sformułować i uzasadnić strat, jakie niesie członkostwo w Unii.[11]
  • uczeń uzasadnia potrzebę pomocy humanitarnej”. Nawet jeśli ta pomoc jest szkodliwa.[12]
  • uczeń przedstawia zasady, wedle których działają sądy (niezawisłość, dwuinstancyjność)”. Musi zapamiętać, że sądy są niezawisłe, choć rzeczywistość może być trochę inna.

 

Część programu Wiedzy o Społeczeństwie to zwykła reklama polityczna:

- „uczeń wymienia partie polityczne obecne w Sejmie

- „przygotowuje plakat, folder, stronę internetową lub inny materiał promujący gminę, okolicę lub region

- „wyszukuje informacje na temat korzystania ze środków unijnych przez polskich obywateli, przedsiębiorstwa i instytucje”.

Z kolei lektura podręczników do przedmiotu Podstawy Przedsiębiorczości dopuszczonych przez MEN może czasem zjeżyć włos na głowie niejednego ekonomisty:

  • „Obecnie większość istotnych problemów gospodarczych rozwiązywana jest poprzez pośrednią lub bezpośrednią interwencję państwa."[13]
  • „Do złagodzenia przebiegu [cykli koniunkturalnych] przyczyniło się m.in. […] wieloletnie oddziaływanie państwa w zakresie stabilizacji procesów gospodarczych.”[14]
  • „Wielki kryzys lat trzydziestych pokazał, że mechanizm rynkowy nie funkcjonuje w sposób doskonały. Zamiast bezczynnie czekać, aż kryzys sam minie, państwo ingerowało w gospodarkę, a efekty takiej interwencji okazały się pozytywne.”[15]

 

Z błędami w podręcznikach polemizują eksperci Instytutu Misesa:

„Od czasu upadku systemów realnego socjalizmu gwałtownie zmniejszył się zakres ingerencji państwa w gospodarki i istnieje dość powszechny konsensus, że bez gospodarki rynkowej nie da się zbudować dobrobytu. Nawet zwolennicy interwencji państwa nie odrzucają zwykle roli rynków w rozwiązywaniu problemów gospodarczych – wskazują jedynie na istnienie rzekomych „błędów rynku” w niektórych specyficznych i odosobnionych przypadkach, np. w zakresie ochrony środowiska.”[16]

„Badania historyczne pokazują, że kryzysy gospodarcze były krótsze, kiedy państwa nie starały się stabilizować gospodarki. Pierwszy poważny i długotrwały kryzys gospodarek kapitalistycznych – Wielki Kryzys – wydarzył się, kiedy instytucje państwowe rozpoczęły już próby zwalczania spowolnień koniunktury.”[17]

 

W dodatku Podstawy Przedsiębiorczości muszą zawierać takie elementy:

  • uczeń przedstawia główne rodzaje podatków w Polsce (PIT, VAT, CIT) i oblicza wysokość podatku PIT na podstawie konkretnych danych.
  •  „przedstawia główne prawa i obowiązki pracownika; wyjaśnia, czemu służą ubezpieczenia społeczne i zdrowotne.

Nie ma powodu sądzić by PIT, VAT, CIT, ZUS, NFZ czy kodeks pracy istniały wiecznie. Polskie szkoły uczą funkcjonowania w obecnym, pełnym wad, absurdów i wciąż nierozwiązanych problemów modelu społeczno-polityczno-gospodarczym, choć jest oczywiste, że kolejne pokolenia prędzej czy później zmienią ten model. Wyjątkowo aktualne stają się tutaj słowa filozofa amerykańskiego, Erica Hoffera: „Człowiek uczący się podbije świat. Człowiek nauczony przekona się, jak doskonale został przygotowany do życia w świecie, którego już nie ma...”

Jeszcze gorzej sprawa wygląda z lekcjami Języka Polskiego. Zestaw lektur obowiązkowych stanowi niejako uzupełnienie zajęć Historii. Podstawą obu tych przedmiotów jest niemalże kult porażek polskich zrywów narodowych i powstań. Mało który naród na świecie tak mocno pielęgnuje wspomnienie własnego upadku, wpajając go wciąż od nowa kolejnym pokoleniom.

Obrazu dopełnia słaba znajomość języków obcych u polskiej młodzieży. Z raportu opublikowanego przez Instytut Badań Edukacyjnych wynika, że poziom kompetencji językowych gimnazjalistów należy do najniższych w Europie. Jak się okazuje, wynika to zwyczajnie z braku praktyki.[18]

 

Źródła:

  1. http://bip.men.gov.pl/men_bip/akty_prawne/rozporzadzenie_20081223_zal_2.pdf
  2. http://www.bip.men.gov.pl/men_bip/akty_prawne/rozporzadzenie_20081223_zal_4.pdf
  3. http://www.math.edu.pl/system-binarny
  4. http://natemat.pl/71899,uznanie-obrazy-uczuc-religijnych-za-przestepstwo-ogranicza-wolnosc-slowa-skarga-dody-przyjeta-przez-trybunal-konstytucyjny
  5. http://wpolityce.pl/polityka/217350-szokujace-dane-jak-rzad-po-psl-tuczy-usluzne-media-zobacz-pelny-raport-zespolu-parlamentarnego
  6. L.Gumplowicz - „Filozofia społeczna”
  7. http://www.aristos.pl/rozbicie_dzielnicowe_w_opinii_historykow.php
  8. http://www.prawica.net/node/19905
  9. http://liberalis.pl/2009/03/23/szymon-chrupczalski-prawa-wlasnosci-a-ochrona-srodowiska/
  10. http://prawica.net/node/1188
  11. http://prawica.net/38285
  12. http://afrykanskapasja.blogspot.co.uk/2012/05/komu-potrzebna-jest-pomoc-humanitarna.html
  13. „Jak być przedsiębiorczym”, str. 226
  14. „Krok w przedsiębiorczość”, str. 54
  15. „Ekonomia Stosowana”, str. 143
  16. https://www.facebook.com/InstytutMisesa/photos/a.10152482147952097.1073741833.192571277096/10152482148057097/?type=1&theater
  17. https://www.facebook.com/InstytutMisesa/photos/a.10152565088207097.1073741835.192571277096/10152565088307097/?type=3&theater
  18. http://www.rp.pl/artykul/1051972.html?print=tak&p=0

 

 

 

Autor publicysta, działacz społeczny. Publikuje teksty o tematyce społeczno-gospodarczej w mediach ogólnopolskich i lokalnych. Działacz organizacji pozarządowych. Przeciwnik przymusu szkolnego i odgórnie narzucanej organizacji systemu oświatowego. Zwolennik rozdziału państwa od edukacji.
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję