Niemowlak

„Nie noś, bo rozpieścisz” – fizjologiczne znaczenie bliskości

Zanim człowiek upowszechnił stosowanie wózków, istniał tylko jeden sposób przemieszczania się z dziećmi – noszenie ich przy sobie. Niemowlęta spędzały na ciele rodziców całe dnie. A jednak w dzisiejszych czasach wychowywanie dziecka w dużej bliskości z rodzicem bywa kontrowersyjne. Czy bliskość jest potrzebna?

Poród jest wyjątkowym przeżyciem zarówno dla matki, jak i dziecka. Z chwilą narodzin dla dziecka zmienia się niemal wszystko: do tej pory było mu ciepło, czuło bicie serca matki, nie odczuwało grawitacji, nie czuło głodu, było zwinięte w kłębek, dźwięki oraz światło były przytłumione, a ruchy płynne. Po porodzie otoczenie dziecka diametralnie się zmienia – dziecko się wychładza, odczuwa głód, jest atakowane przez nadmiar bodźców, jego ciało ulega rozprostowaniu, zaś ruchy stają się ostre. Zmienia się całkowicie środowisko życia dziecka.

Dlaczego noszenie w chuście działa na dziecko kojąco?

Noszenie dziecka w chuście blisko rodzica umożliwia w pewnym stopniu odtworzenie warunków panujących w łonie matki. Dziecko odnajduje to, co jest mu znajome i do czego przyzwyczaiło się przez dziewięć miesięcy ciąży:

1) Znajduje się w pozycji, która przypomina tę z łona matki,

2) Jest przytulone do rodzica,

3) Czuje bicie jego serca,

4) Jest kołysane,

5) Otoczenie jest miękkie,

6) Jest mu ciepło, temperatura jego ciała podlega regulacji w kontakcie z ciałem rodzica,

7) Może odseparować się od otoczenia poprzez wtulenie w rodzica,

8) Może samo regulować swój rytm snu i czuwania.

Fizyczny kontakt dziecka z matką to dla niego sygnał, że jest bezpieczne.

Dotyk - nadrzędny zmysł noworodka

Noworodek zdobywa swoje pierwsze doświadczenia przez dotyk, ale zmysł ten nie jest całkiem dojrzały w chwili narodzin. Wymaga dalszej stymulacji. Proces dojrzewania zmysłu dotyku trwa latami, jednak najbardziej dynamiczny okres przypada na pierwszy rok życia.  Dotyk jest niezbędny do prawidłowego rozwoju zdolności czuciowych i ruchowych, a także do rozwoju fizycznego dziecka, jego dobrego samopoczucia, rozwoju poznawczego oraz ogólnie dla zdrowia, ponieważ oddziałuje na układ odpornościowy.

Badania naukowe potwierdzają: bliskość jest niezbędna

Stymulacja zmysłu dotyku ma ogromną wartość w życiu młodych ssaków-noszeniaków. Przeprowadzono na ten temat wiele badań. Jednymi z najbardziej przełomowych były eksperymenty Harrego Harlowa z rezusami – gatunkiem małp zbliżonych pod względem biologicznym do człowieka. Harlow zaobserwował, że młode małpki przywiązywały się do miękkich szmatek, pokrywających podłogę klatek, w których mieszkały. Małpki, które nie miały możliwości przytulenia się czegoś miękkiego, rozwijały się gorzej. Na podstawie tych obserwacji wysnuł hipotezę, zgodnie z którą małpki rodzą się z jakąś pierwotną potrzebą przytulania

W swoich kolejnych eksperymentach umieścił małpie niemowlęta z dwoma „matkami” zastępczymi. Jedną „matkę” stanowił drewniany szkielet pokryty drucianą siatką, natomiast w drugim przypadku szkielet został pokryty miękkim materiałem. Harlow podzielił badane małpki na dwie grupy: w pierwszej grupie przyczepił butelkę z mlekiem do „matki” drucianej, w drugiej zaś grupie butelka przyczepiona była do „matki” miękkiej. Okazało się, że bez względu na to, od której „matki” małe małpki mogły pobierać pokarm, większość dnia spędzały wtulone w „matkę” pokrytą miękkim materiałem. Małpki, którym pożywienie dostarczała druciana „matka”, jadły w pośpiechu i zaraz po zaspokojeniu głodu wtulały się z powrotem w miękką „matkę”. Niektóre z nich nawet na czas jedzenia próbowały utrzymać kontakt fizyczny z miękką „matką”.

Małpki z obu grup rozwijały się fizycznie podobnie, jednak te z grupy karmionej przez „matkę” drucianą częściej miały problemy trawienne objawiające się biegunkami. Na tej podstawie wysnuto wniosek, że odseparowanie od miękkiej „matki” na czas jedzenia było dla małych małpek czynnikiem stresującym. Zaobserwowano również, że małpki narażone na stres (np. głośne dźwięki) szukały schronienia u „matki” pokrytej miękkim materiałem.

Eksperymenty Harlowa pokazały, że komfort płynący z przytulania ma istotną rolę w tworzeniu więzi między matką i niemowlęciem i jest to czynnik bardziej znaczący dla rozwoju niż dostarczanie przez matkę pokarmu. Okazało się, że miłość i przywiązanie są podstawowymi i wrodzonymi potrzebami młodych ssaków-noszeniaków i kształtują się one niezależnie od zaspokajania innych, równie podstawowych potrzeb, takich jak głód lub pragnienie.

Nie noś, bo rozpieścisz!

Dorośli, którzy oczekują, że dziecko będzie samoobsługowe z chwilą narodzin i obejdzie się bez intensywnego kontaktu fizycznego z drugim człowiekiem, mogą nie zdawać sobie sprawy z tego, że ich myślenie jest niezgodne z zamysłem natury. Często można się jednak spotkać z obawami, że dziecko noszone w chuście będzie zbyt mocno przywiązane do rodziców, co utrudni im nawiązywanie kontaktów społecznych oraz usamodzielnienie się. A jednak badania pokazują niezbicie, że dzieci, które zawsze mogą liczyć na pełen ciepła i miłości kontakt fizyczny z rodzicem lub opiekunem, usamodzielniają się szybciej niż dzieci uczone samodzielności od pierwszych dni życia.

Zgodnie z teorią przywiązania, której twórcą był Brytyjczyk John Bowlby (XX w.), dziecko może oddalić się od rodziców i odkrywać świat zewnętrzny dopiero, gdy jego potrzeba bliskości zostanie zaspokojona. Dodatkowo, Bowlby zaobserwował, że dzieci hospitalizowane oraz przebywające w placówkach opiekuńczych mogą cierpieć na zaburzenia intelektualne, emocjonalne i mieć trudności w nawiązywaniu relacji z ludźmi. Częściej również występuje u nich niezdolność do współodczuwania i troszczenia się o innych. W skrajnych przypadkach deficyty te mogą skutkować skłonnościami do zachowań przestępczych.

Na samodzielność przyjdzie czas

Dzieci wychowywane w dużej bliskości z rodzicami z większą odwagą wkraczają w świat zewnętrzny, gdy nadchodzi właściwy moment. Otrzymały potrzebną dawkę poczucia bezpieczeństwa i wiedzą, że rodzic nadal jest dla nich dostępną bazą emocjonalną, do której zawsze mogą wrócić, gdy zajdzie taka potrzeba

Lękowe przywiązanie dziecka do rodziców, a więc przedłużające się z wiekiem kurczowe trzymanie się rodziców, nie wynika z przesadnego okazywania uczuć czy uwagi rodzicielskiej, lecz przeciwnie – z reglamentowania dziecku bliskości lub zmiennych, nieprzewidywalnych zachowań.

Dziecko ludzkie przyzwyczaja się do kontaktu fizycznego, bliskości, ciepła i kołysania już w łonie matki. Gdy przychodzi na świat, bliskość z rodzicem jest więc czymś, co ono już od dawna zna. Na dodatek natura zaprogramowała je tak, by dojrzewało przy ciele rodzica. Po przyjściu na świat jedną z podstawowych potrzeb nowo narodzonego dziecka jest potrzeba bliskości. Bliskość opiekunów jest dla dziecka źródłem poczucia bezpieczeństwa i spokoju. Jest również podstawowym warunkiem jego harmonijnego rozwoju.

Autor http://www.chustodzieciaki.pl Certyfikowany Doradca Noszenia ClauWi®, Promotor Karmienia Piersią Centrum Nauki o Laktacji, farmaceuta. Udziela konsultacji w zakresie prawidłowego noszenia dzieci w chustach i nosidłach miękkich oraz wsparcia dla kobiet na ich „drodze mlecznej”. Strony: www.chustodzieciaki.pl i www.merinodzieciaki.pl
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję