Małe dziecko

Czy można zrekompensować dziecku brak dziadków?

Czy dziecko potrzebuje dziadków? Co zrobić, jeśli ich już nie ma albo nie utrzymujemy kontaktu? Dzieci radzą sobie z takimi sytuacjami na swój własny sposób, czasem po prostu warto ich wysłuchać i zobaczyć, jak radzą sobie z sytuacją.

"Szkoda, że moje babcie są umarnięte..."

Zanim zostałam mamą wiedziałam już, że moje dzieci będą mieć w porywach jednego dziadka. Nie ubolewałam nad tym. Dlaczego? Ano los był na tyle przewrotny, że ja sama dziadka ani babci nie miałam. Ba! Ojca zresztą też, co z automatu pozbawiło mnie jednej pary dziadków. Drudzy zmarli zanim przyszłam na świat. Często zastanawiałam się jak ów brak dziadków wpłynął na mnie. Po latach uznałam, że nie wpłynął.

Z opowiadań mamy wiem, że pewnego razu postanowiłam sobie poszukać dziadka. Dopadłam na osiedlu jakiegoś Pana, którego głowa była siwa i zapytałam czy zechciałby zostać moim dziadkiem. Po pewnym czasie spotkałyśmy tego Pana, który przywitał się z nami słowami "Dzień dobry, jestem dziadkiem Marysi". Przesympatyczna sytuacja mimo, że człowiek kompletnie nam obcy. No i to by było na tyle. Jednorazowa sytuacja. W żaden inny sposób nie okazałam smutku z powodu nieobecności dziadków. Ot raz znalazłam metodę na zastępstwo.

Nie przypominam sobie bym przed tym zdarzeniem lub po nim, odczuwała specjalny smutek czy żal spowodowany brakiem dziadków. W już w dorosłym życiu, byłam pewna, że skoro nie było ich nigdy, skoro nie zaznałam porównania są-nie ma, to nie mam jak odczuwać utraty. Naturalnym stanem rzeczy było dla mnie posiadanie tylko mamy. Nawiasem mówiąc z nieobecnością w moim życiu ojca było tak samo jak z nieobecnością dziadków. Nie jestem typem człowieka, który wmawia sobie ten styl odczuwania. Tak po prostu było. W myśl znanego powiedzenia, moja mama była całym moim światem i ten świat był dla mnie pełny w takiej formie.

Nastały czasy kiedy to ja stałam się mamą dzieci posiadających tylko jednego dziadka, którego z uwagi na odległość widują rzadko. Wiek ma tu też znaczenie w tym naszym trybie dziadkowania, bo to nie ten dziadek junior, co to zabierze na ryby, do lasu, pod namiot czy na weekend.

Wyszłam więc z założenia, że jedyny brak jaki kiedykolwiek odczują dzieci, to właśnie tego naszego jednego dziadka. Odczuwania braku dziadka numer dwa czy babć, nie zakładałam. Klasyczne spojrzenie i ocena sytuacji "przez się".

Obecni-nieobecni

A tu klops. Znowu okazuje się, że co człowiek to inna para emocji. Syn poszedł w ślady matki i braku nie sygnalizuje. Pierworodna wręcz przeciwnie. Rozmów o babciach było wiele. "Szkoda, że moje babcie są umarnięte" to pointa każdej mojej rozmowy z córką na temat jej babć.
Chciałam by mama moja i mojego męża, których nie ma już z nami, istniały w opowieściach, choć dla małego człowieka to jak opowiadanie kolejnej bajki o smoku, którego nigdy na oczy nie widziało. Z jednej strony abstrakcja jest na tyle spora, że córka do tej pory myli imiona babć. Z drugiej pewne informacje zapadają w pamięć. Raz rzucona  informacja o tym, że babcia miała piękne długie paznokcie, stała się informacją kluczową.

Czasami czułam się zagubiona w temacie babciowym. Był okres, kiedy córka sama opowiadała mi o babciach. Przytaczała takie historie, które zaskakiwały i o dziwo pokrywały się z faktami z życia babci, o których wcześniej nie wspominałam w obecności córki.  Mówiła o tym, co robiła kiedy spotkała się z babcią. Raz spróbowałam zaprzeczyć, tłumaczyć, że to niemożliwe bo babcia odeszła zanim na świat przyszła wnuczka...

Spotkałam się z taką złością i żalem, że odpuściłam. Jak mogę zaprzeczać czemuś, o czym moje dziecko było tak bardzo przekonane? To nie był czas na logikę i racjonalizm. Doszłam do wniosku, że moja córka w ten sposób rekompensuje sobie brak. Wyglądało to tak, jakby sama stworzyła sobie miejsce na relację, której mieć nie mogła a bardzo chciała. Cieszę się, że w porę na to wpadłam. W przeciwnym razie sam w sobie brak spotęgowałabym odebraniem prawa do jego rekompensaty.

Jak widzi to dziecko?

Na tłumaczenie realnego nieistnienia przyszedł czas pół roku później.

Pierworodna często wyraża zawód z powodu braku babć. Z drugiej strony jej rozum często płata jej figle. Ostatnio wspomniałam jej o tym, że przyjedzie do nas w odwiedziny dziadek. W odpowiedzi usłyszałam pytanie – który?! Dopiero po chwili uzmysłowiła sobie, że przecież dziadka ma tylko jednego. O dziadku numer 2 nigdy nic jej nie mówiłam (z różnych względów przełożyłam tą kwestię na lata późniejsze). Dlatego doszłam do wniosku, że nie zaistniał w jej głowie. Zaistniał.

O tym jak ten temat potrafi namieszać w głowie dziecku, można przekonać się zwłaszcza podczas występów przedszkolnych z okazji Dnia Babci i Dziadka. Nasz jedyny dziadek raz się pojawił na występach, a raz nie. I tu znów miałam obawę o to, jak nasze artysty zareagują, kiedy nie będą mogły po występie wręczyć dziadkowi prezentu. Kolejna niespodzianka. Dzieci wykazały totalne zrozumienie. Nie było ani grama żalu, smutku czy zawodu. Uznały, że wręczą prezent później.

Tak sobie myślę, że temat dziadków będzie wracał wielokrotnie. Nie raz będę zaskakiwana scenariuszem odwrotnym do zakładanego przeze mnie. W dobie rodzin patchworkowych, koleżanki i koledzy moich dzieci mają dziadków i babć pod dostatkiem. Pewnie nie raz moim dzieciom nie łatwo będzie wysłuchiwać opowiadań kolegów o tym, jak wspaniale spędzili czas w domu dziadków.

Na koniec zostaje jeszcze jedna kwestia. Tak sobie dumam, że i tak jesteśmy w lepszej sytuacji, niż rodzice dzieci, których dziadkowie żyją, ale z uwagi na zawirowania w relacjach nie istnieją w życiu dziecka. To dopiero ciężki orzech do zgryzienia. Skoro mojemu dziecku tak trudno było pojąć fakt, że babcia zmarła, to jak trudnym musi być wyjaśnianie faktu, że babcia żyje ale kontaktu z nią nie ma i raczej nie będzie? Dzieci myślą skrótowo. Często w sobie szukają przyczyny braku kontaktu. Przyjmują na klatę konsekwencję decyzji swoich rodziców czy dziadków. I trwa to latami zanim będą w stanie pojąć swoim rozumem tak zawiłe sytuacje.

Czy jestem w stanie rekompensować dzieciom braki? Nie jestem. Czy mogę coś zrobić? Chyba nic poza wykazaniem zrozumienia dla potrzeb i nie narzucając im tego, w jaki sposób układają ten trudny temat w małych, wrażliwych, pełnych emocji głowach.

Autor https://www.facebook.com/Trzecie-Gratis-1850208481914360/ Zawód : matka wielodzietna. Śmiertelną chorobę przenoszoną drogą płciową zwalcza uśmiechem, sarkazmem i żartem. W wolnych chwilach pisze bloga, tańczy, śpiewa, recytuje. Na pytanie - dlaczego ? odpowiada - dlaczego nie?!
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję