Małe dziecko

Dlaczego warto uczyć dziecko przeżywać trudne emocje?

Wyobrażam sobie, że trudno cierpliwie tłumaczyć dziecku, dlaczego nie możemy kupić mu konkretnej rzeczy pięć razy z rzędu w czasie piętnastominutowych zakupów. Ale warto. Dziecko w ten sposób zdobywa wiele cennych lekcji - nie warto odwracać jego uwagi i wspierać je w przeżywaniu trudnych emocji.

Dlaczego nie warto odwracać uwagi dziecka, gdy płacze?

Dlatego, kiedy maluch chce, abyśmy kupili kolejne słodycze lepiej spokojnie wytłumaczyć mu, że w domu mamy już ciastka albo że akurat nie mamy pieniędzy na daną rzecz. Dziecko w ten sposób dostaje wiele cennych lekcji: m.in. dowiaduje się, że nie zawsze wszystko może mieć, ale przede wszystkim uczy się, jak radzić sobie w trudnych dla niego sytuacjach. I choć może jest nam wstyd, że nasze dziecko rzuca się na podłogę i krzyczy wniebogłosy, to nie znaczy, że mamy kierować jego uwagę na coś innego, byleby zakończyć krępującą „scenę”.  Odwrócenie uwagi, owszem zadziała, ale na krótko - do momentu dostrzeżenia przez dziecko kolejnego atrakcyjnego przedmiotu, który koniecznie musi posiadać.

 

Przeżywanie emocji to trudna sztuka

Czy kiedy zdenerwuje nas kolega w pracy, to my pozwalamy odwrócić naszą uwagę od tego zdarzenia i beztrosko skupiamy się na czymś innym? Nie. Musimy się wygadać, odreagować w odpowiedni dla nas, wypracowany przez lata sposób. Nauczyliśmy się tego w dzieciństwie. Jeśli malec nie będzie mieć okazji ćwiczyć swoich emocji w trudnych sytuacjach, jeśli zawsze będziemy odwracać jego uwagę, to nigdy się nie nauczy, jak radzić sobie z tymi emocjami.

 

Jak pomóc dziecku przeżywać trudne emocje?

Warto porozmawiać z dzieckiem o jego uczuciach, nazwać je. Powiedzieć o tym, że widzimy, że jest złe, bo nie chcemy mu kupić kolejnej rzeczy. Bardzo często po odejściu od kasy, dziecko zapomina, że coś chciało kupić. Wielokrotnie zdarzało mi się, że moje dziecko prosiło o lizaka przy kasie. Czasami uznawałam, że czemu nie – to kosztuje kilka groszy a dziecko się ucieszy. Okazywało się potem, że po odczekaniu czasu w kolejce całkowicie zapominał o lizaku.

 

Pozwól rodzeństwu rozwiązywać swoje konflikty

Często, kiedy mamy dwoje i więcej dzieci, dochodzi między nimi do konfliktów. Jeden drugiemu zabiera zabawkę, później następuje gryzienie i kopanie. Oczywiście, jeśli dochodzi do rękoczynów, trzeba rozdzielić dzieci dla ich bezpieczeństwa. Ale warto przede wszystkim porozmawiać z nimi o tym, co czują. Nie trzeba rozwiązywać za nie konfliktu, lepiej porozmawiać o emocjach. Nie ma sensu dowiadywać się, kto zaczął, kto kogo pierwszy uderzył. To nie rozwiąże konfliktu, tylko nauczy dzieci, że trzeba tak odpowiadać, żeby wybielić swoje winy, żeby mama uznała że winny jest  „ten drugi”. Może to prowadzić do pogorszenia stosunków w rodzeństwie. Inną, bardzo lubianą techniką, jest odwrócenie uwagi od przedmiotu sporu, zaproponowanie innej zabawki albo innego sposobu spędzenia czasu. To znowu nie rozwiązuje problemu, tylko zamiata go pod dywan. Niby jest wszystko w porządku, ale jednak niesmak pozostaje.

 

Granice zamiast nakazów

Zdarza się że, dzieci robią coś, co jest powszechnie uznane za niestosowne albo po prostu nam się nie podoba. Takie zwyczajne skakanie po kałużach czy malowanie po ścianie. Zajęcie czymś innym dziecka jest skuteczne w danej chwili, ale potem trzeba ciągle pilnować, bo maluch będzie wracać do czynności, która mu się podoba a którą rodzic regularnie przerywa. Można czegoś kategorycznie zabronić, tylko to też nie jest zbyt skuteczne rozwiązanie. Ale można wytłumaczyć dziecku że jeśli będzie skakać po kałużach bez kaloszy, to będzie mieć mokre skarpetki i spodnie a idziecie na dłuższy spacer i będzie mu bardzo nieprzyjemnie w mokrym ubraniu. Można także wytłumaczyć, że ściana nie służy do malowania, do tego celu służy kartka. Chodzi o ty, aby dziecko dokładnie wiedziało, z jakiego powodu danej czynności nie wykonujemy.

Wydawać by się mogło że małe dziecko, które jeszcze nie mówi, nie rozumie, o co nam właściwie chodzi. Po co tłumaczyć, skoro i tak zrobi po swojemu. To wielki błąd! Otóż małe dzieci rozumieją więcej niż nam się wydaje. Jeśli poznamy ich język można bardzo dobrze dogadać się z dzieckiem, które używa tylko sylab „ta” i „nu”. Wystarczy w odpowiedni sposób sformułować pytanie i dowiemy się, dlaczego dziecko maluje. Może się okazać, że udało mu się ściągnąć z wyższej półki kredki, ale niestety nie wie gdzie są kartki, albo nie umie sobie samo rozłożyć stoliczka.

Jeśli postaramy się wsłuchać w to, co dziecko próbuje nam powiedzieć, nauczymy je, że jest przez nas szanowane: zarówno ono, jak i jego potrzeby. Można oczywiście uspokoić zirytowane dziecko oferując mu inną zabawę, tylko co w ten sposób osiągniemy?

 

Autor http://www.rea.naszsrem.pl/ Mama czterolatka i roczniaka. Współtworzy grupę Aktywne Mamy. Stara się żyć w zgodzie z zasadami Rodzicielstwa Bliskości. W międzyczasie prowadzi bloga.
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję