Małe dziecko

Dlaczego adoptowaliśmy rodzeństwo?

Bardzo wielu ludzi dowiadując się, że adoptowaliśmy troje dzieci na raz myśli, że jesteśmy jacyś niesamowici i nie wiadomo jak się poświęciliśmy. Albo, że po prostu zwariowaliśmy;). A ja Wam powiem, że w zasadzie to poszliśmy na łatwiznę! Dlaczego? Zaraz wyjaśnię. Bo wiem, że to bardzo fajnie adoptować rodzeństwo.

Od początku. Gdy bardzo pragniemy mieć dziecko i decydujemy się na adopcję to marzymy o tym, by spotkać nasze szczęście jak najszybciej! Tak to jest, że pojedynczych maluszków oddawanych do adopcji jest niewiele. Biologicznym rodzicom daje się szansę, kuratora, nadzór opieki społecznej itp. i zwykle rodzi się kolejne dziecko, zanim się okaże, że ci ludzi się nie zmienią. Dlatego na pojedyncze, zwłaszcza malutkie dzieci czeka się długo. Za to rodzeństwa czekają długo na rodziców – niestety. Do tego stopnia, że opiekunka naszych dzieci nie przypuszczała, że może się znaleźć ktoś, kto je zechce. Bo kto, by chciał adoptować całą trójkę na raz? No właśnie my :).

Sprawą, która budzi lęk wielu potencjalnych rodziców adopcyjnych są ewentualne zaburzenia u dzieci np. FAS, zaburzenia ze spektrum autyzmu i chyba najgorszy zespół zaburzenia więzi, czyli RAD. U niemowlęcia diagnostyka powyższych jest mocno ograniczona lub wręcz niemożliwa. U nieco starszych dzieci (2-3 lata) jest łatwiej. I co się tyczy RAD to wśród rodzeństw występuje niezmiernie rzadko. Dzieci z RAD nie potrafią kochać, nie potrafią się przywiązywać i niestety nie rzadko zostaje tak już zawsze, pomimo terapii i wszelkich wysiłków. Trudno być rodzicem takiego dziecka. Zaburzenie to powstaje w wyniku odrzucenia i braku więzi z pierwszym rodzicem. Niemowlę, które nie jest przytulane, a bite. Które płacze, a nie jest karmione, przewijane, nikt do niego nie podchodzi jest narażone na RAD. Im dłużej trwa ta sytuacja tym ryzyko jest większe. Ale jeśli podejdzie do niego starsza siostra/brat, dotknie, przytuli to ryzyko to spada lawinowo. Podobnie to starsze rodzeństwo ma malucha do kochania i dzięki temu uczy się budować więź. Rodzeństw się nie rozdziela, jeśli istnieje miedzy nimi więź. Jeśli jest więź – nie ma RAD!

Początki (około pół roku) po adopcji są trudne. Dzieci i rodzice musza poznać swoje granice i się dotrzeć. Maluchy mają zwykle znaczne opóźnienia rozwojowe i zachowują się jak dużo młodsze. Otoczenie postrzega je więc jak niewychowane i „jakieś uszkodzone”. Takie określenie usłyszałam kiedyś w komentarzu do mojego wówczas nic niemówiącego dwulatka. To wszystko wymaga cierpliwości, optymizmu i ciężkiej pracy. I może przy trójce maluchów jest tej pracy więcej niż przy jednym, ale nadal w obu przypadkach trwa to około pół roku! Większość rodziców adoptujących dzieci deklaruje chęć adopcji więcej niż jednego dziecka (dane z naszego ośrodka), ale po kolei... W ten sposób fundują sobie dwa razy po pół roku „katorgi” i to za drugim razem zdublowanej, bo starsze dziecko nie omieszka powalczyć o nas po pojawianiu się rodzeństwa…

Dzieci maja cudowną właściwość wyrównywania emocji. Jeśli jedno daje do wiwatu, to inne w tym czasie rozbraja dobrym zachowaniem i osiągnięciami. Wierzcie mi, że nigdy mi się nie zdarzyło, by w jeden dzień cała trójka doprowadzała mnie do szału. Zawsze mogłam sobie powiedzieć, że przynajmniej mój/moja kochany/kochana … był/była super. To dużo ułatwia!

Dzieci w rodzeństwie spędzają razem czas. Może na początku chcą mamy i taty blisko, ale po pewnym czasie coraz częściej bawią się razem, a my mamy chwilę tylko dla siebie. Bywało tak u nas, że planowałam popołudnie z dziećmi i musiałam szukać sobie zajęcia (na szczęście zawsze mam książki;)), bo maluchy bawiły się razem przez 2-3 godziny. Poza tym dzieciaki uczą się od siebie nawzajem. Jeśli więc nauczyłam jedno sprzątać po sobie (akurat najmłodszy to najszybciej zaczął robić) to reszta nie chce być gorsza i bierze przykład! Gdy jedno odrabia lekcje, pozostałe też chcą to robić, co poprawia atmosferę przy (niestety często) dość nudnych zadaniach. Uczą się razem piosenek i wierszy, rozwijają różne umiejętności. I jest to niewymuszone, co sprawia, że łatwiejsze i znacznie przyjemniejsze. Jedynakowi musimy poświęcić znacznie więcej czasu i wysiłku, bo nie ma nikogo poza nami do zabawy i nauki.

A czemu trójka jest „naj”? ;) Z powodu demokracji… No, bo, gdy trzeba podjąć jakąś decyzję to po prostu podaję dwa warianty i urządzamy głosowanie! Ten, który zostanie przegłosowany może mieć to za złe rodzeństwu, ale nie nam;). Nie będzie miał więc powodu do robienia scen rodzicom. I zawsze można mu przypomnieć, że następnym razem może wygrać jego opcja. Odpada cała masa problemów ;)

Ostatni akapit był trochę z przymrużeniem oka, choć nie powiem – takie działanie się sprawdza. Sama mam dwóch braci i zawsze dobrze wspominam nasze dzieciństwo. Dlatego pragnęłam trójki dzieci i udało mi się przekonać męża do takiej właśnie opcji. Mamy teraz naszą wspaniałą trójkę i jest super! Jeśli więc przechodzi Wam przez myśl adopcja rodzeństwa – nie wahajcie się! Dacie radę i też będziecie mieli szczęśliwą rodzinę.  

 

Autor http://niezkrwiazduszyiserca.blogspot.com/ Zawsze marzyłam o rodzinie. O trójce dzieci i domu pełnym gwaru i miłości. Robiłam co mogłam by spełnić to marzenie. Łatwo nie było, ale końcu znalazłam swoje dzieci. Nie z krwi, ale z duszy i serca. Nie urodzone przeze mnie, ale jestem pewna, że dla mnie. I wtedy dopiero zaczęło się życie. Adopcja to cud.
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję