Podróże z dzieckiem

Ferie na ostatnią chwilę

No tak. Zaczynają się ferie, a Wy jeszcze nie macie pomysłu co zrobić? Żadnych planów lub plany są niezbyt precyzyjne? Dobra, trzeba coś z tym zrobić. Dwa tygodnie razem to zawsze fajny pomysł, więc warto je wykorzystać z głową.

No tak. Zaczynają się ferie, a Wy jeszcze nie macie pomysłu co zrobić? Żadnych planów lub plany są niezbyt precyzyjne? Dobra, trzeba coś z tym zrobić. Dwa tygodnie razem to zawsze fajny pomysł, więc warto je wykorzystać z głową.

Powtórzę się trochę, ale połowa stycznia to trochę za późno na planowanie ferii. Miejsca na obozach, koloniach i tak dalej są już zajęte. Nie załamujcie rąk! Jeśli należycie do grupy, która zapomniała o feriach – mam dla Was kilka luźnych pomysłów, które możecie wykorzystać.

 

Urlop

Wszystko zaczyna się od kwestii: urlopu. Wiem doskonale, że tych kilkadziesiąt dni, które możemy wykorzystać, to niewiele. Wszyscy chcemy je wykorzystać na wakacje latem. Ferie traktujemy po macoszemu, bo ani nie da się powylegiwać w cieple, ani jakoś bardzo odpocząć (teoretycznie).

No i dochodzi kwestia niektórych przedszkoli i szkół. W ferie są zamknięte. Czasem organizowane są jakieś zimowiska lub opieka, ale w gruncie rzeczy jest taka sugestia, że lepiej żeby dzieci spędziły czas z rodzicami.

Dlatego ciekawą opcją może być podzielenie się wyjazdem na ferie. Pierwszy tydzień z tatą, drugi – z mamą. Albo odwrotnie. To dosyć oryginalny pomysł, ale… pomyślcie. Możecie spokojnie posiedzieć kilka dni razem. Lepiej się poznać.

Kiedy sam wracam do domu koło 18, to mogę spędzić z Kociełłą bardzo mało czasu, zanim zacznie być marudny i śpiący. Trochę mi tego czasu brakuje. Z wiekiem to pewnie się zmieni i będzie coraz bardziej niezależny, ale mam nadzieję, że dalej będzie czekał, aż wrócę. Chociażby po to, żeby się przytulić.

Taki tydzień ferii razem – bez drugiego rodzica – może być (i… jest, albo będzie) dobrym czasem dla nas. Żeby lepiej się poznać. Trochę nadrobić zaległości w relacji, porozmawiać. Nawet po prostu pochodzić na spacery. Lub wyjechać gdzieś niedaleko, niekoniecznie w popularne miejsce.

Jeśli podzielicie się w ten sposób urlopem, to wykorzystacie tylko pięć dni z puli. Korzyści będzie kilka: odpoczniecie od siebie (jako partnerzy i jako rodzice; do tego Wasze dzieci odpoczną od drugiego rodzica i zdążą się stęsknić), podbudujecie relację z dzieckiem, zobaczycie coś nowego lub dowiecie się sami o sobie czegoś nowego. No i Wasze dzieci mogą poznać nowe rzeczy. I Was samych.

 

Poza szlakiem

Kto powiedział, że ferie zimowe czas na narty? Ostatnio zima nas nie rozpieszcza, więc przez większość czasu mamy za oknem szarówkę, a śniegu jest jak na lekarstwo. Jasne, fajnie jest pojechać na narty. Chociaż nie byłem nigdy fanem poruszania się ruchem ślizgowym po śniegu, to rozumiem, że można to lubić. Tylko że ferie to nie zawsze narty, góry i śnieg. Przekonałem się o tym wiele razy.

Jeśli zrezygnujecie z wypadu w góry (polskie i niepolskie), to możecie po prostu wyskoczyć gdzieś i poleniuchować. Niskie temperatury często zachęcają do siedzenia w cieple, więc ciekawą opcją jest wynajęcie jakiegoś domku w głuszy. Zimą to martwy sezon na takie atrakcje i łatwiej znaleźć takie miejsce. Nikt nie planuje grilla wieczorami, a spacery po rześkim powietrzu nie są czymś, co wielu ludzi kocha.

Takie poleniuchowanie jest bardzo dobrą opcją. Nie trzeba jechać daleko, żeby się o tym przekonać. W promieniu kilkudziesięciu kilometrów znajdziecie kwatery prywatne, domki na wynajem lub agroturystykę, która działa też zimą. Wystarczy poszukać jakichś parków krajobrazowych i narodowych, na przykład takich, w których jeszcze nie byliście, i zacząć rozglądać się za kwaterą. Idealny byłby domek z kominkiem – żeby posiedzieć i poczytać książki lub pograć w planszówki. Ale możliwości jest bardzo dużo! W dzień możecie chodzić i zwiedzać, a wieczorami – posiedzieć razem.

Jeśli chcecie zejść ze szlaku, to szybko się okaże, że znajdziecie wiele rzeczy i miejsc, które zachwycą Was i Wasze dzieci. Dlatego zasugerowałem, że warto szukać miejsc w okolicy parków krajobrazowych i narodowych ;).

Wtedy wystarczy chwilę poplanować wyjazd, zajrzeć do internetu i poszukać ciekawych punktów. Nawet jeśli zaplanujecie cały wyjazd na zasadzie „tu dziś, tam jutro”, to pewnie i tak okaże się, że plany się zmieniają, bo coś Wam się spodoba bardziej. Warto popytać o to znajomych. Na pewno mają dzieci i pewnie byli kiedyś w podobnej sytuacji. Oni na pewno pomogą, bo ktoś pewnie pomógł im wcześniej. I kto wie, może Wy pomożecie kiedyś innym?

 

Dziadkowie

Słowo klucz: dziadkowie. Wsparcie na każdym etapie bycia rodzicem. Ostatnia deska ratunku, gdy chcecie gdzieś wyjść ze sobą, ale bez dzieci. Lepsi od najlepszej opiekunki. No i… mogą zająć się dziećmi przez ferie zimowe ;). Chociaż nie zawsze to proste to zorganizowania (sami musieliśmy się trochę nagimnastykować, żeby zapewnić Kocielle opiekę przez kilka dni stycznia, bo nie mamy go z kim zostawić, a ferie planujemy pod koniec lutego).

To zawsze jakaś opcja dla najmłodszych. Mogą posiedzieć z dziadkami, trochę się stęsknić za Wami. Pewnie wrócą trochę podtuczone (zdrowe dziecko, to nakarmione dziecko… no nie zawsze to dobre, ale cóż), ale za to wyspane, nieco rozleniwione i bardzo stęsknione za Wami. Może warto o tym pomyśleć?

 

Szkoła i opieka

Od kilku lat szkoły organizują opiekę dzienną w czasie ferii. To wymóg Ministerstwa Edukacji i faktycznie pomaga przetrwać wielu rodzicom czas ferii. Nie ma wtedy lekcji i jeśli nie mamy z kim zostawić dzieci, to może warto pomyśleć o takiej opcji.

Minusem jest to, że w większości szkół ta opieka wygląda mniej więcej tak, że jest otwierana sala komputerowa i dzieci cały dzień grają. Nie jest to regułą, ale najczęściej takie informacje dochodzą do mnie od znajomych (rodziców i nauczycieli). Z drugiej strony słyszę też czasem, że rodzice się uparli i zorganizowali opiekę nad dziećmi razem ze szkołą. Razem zorganizowali pomieszczenia, dogadali wyżywienie, stworzyli plan zajęć. Wielu rodziców brało wolne na jeden dzień, żeby posiedzieć z taką ferajną. Oczywiście – da się, ale trzeba dużo dobrej woli i fajnej relacji między rodzicami a szkołą.

 

Domy kultury i zimowiska

Taką ostatnią opcją są ferie organizowane przez lokalne domy kultury i szeroko pojęte „miasto”. Najczęściej wstęp na takie wydarzenia jest wolny, a ich plan wygląda całkiem sensownie, bo tworzą go animatorzy z domów kultury, którzy na co dzień pracują z dziećmi i młodzieżą. Wiedzą, czego oni potrzebują.

Sam kilka razy w takich zimowiskach uczestniczyłem (tak, takie rzeczy robią też w niewielkich miejscowościach na północnym Podlasiu) i nie żałuję. Z mojej perspektywy to był fajny czas. To dobra opcja dla rodziców, którzy nie mogą wziąć wolnego, ale nie chcą zostawiać dzieci samopas w domu.

Najczęściej w ramach takich ferii organizowane są wyjścia do teatru, kina i na basen. Czasem jakiś projekt, którego finałem jest jakieś przedstawienie dla rodziców, w którym występują dzieci. Czasem to jest wystawa prac, które powstały przez dwa tygodnie. Tu dużo zależy od organizatorów i tego, jaki mają pomysł. Dalej – to fajna alternatywa, jeśli nie macie żadnego pomysłu jak zapewnić dzieciom rozrywkę przez te dwa tygodnie ferii.

 

W domu?

Jasne, możecie spędzić ten czas doskonale w domu. Albo na przykład wziąć pracę do domu i wychodzić wcześniej z pracy? Wtedy macie naprawdę spore pole do popisu, ale to temat na nieco inny tekst ;).

Autor http://kurierliteracki.blogspot.com/ Mąż Asi, ojciec Kociełła. Czasem coś pisuje o literaturze.
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję