Rodzice dzieciom

Nowy rok bez postanowień?

Pod koniec roku podsumowujemy to, co było. I myślimy o kolejnym roku. Pewnie pamiętacie wiele postanowień noworocznych. Niektóre udało się zrealizować, niektóre nie. W tym roku mierz siły na zamiary i... pomyśl o celach na nowy rok realnie! Pamiętaj też o sobie!

Tak sobie myślę o tych wszystkich postanowieniach. Ile razy planowałem trochę zrzucić brzucha (zrzuciłem siłą rozpędu po narodzinach Kociełły, bo... życie), zmienić nieco nawyki...

Od kilku lat nic nie planuję na nowy rok. Po prostu wiem, że zarobiony jestem. Każda nowa aktywność wymaga ode mnie i Asi pewnych wyrzeczeń. Dlatego tak sobie myślę, czy dałoby się coś – w ramach rozsądku – wymyślić na nowy rok. Coś drobnego zmienić w życiu, żeby było nieco lepiej. Będę pisał ogólnie, bo – wiesz – to może być też coś dla Ciebie.

Czas z dziećmi

Albo – w moim przypadku – z Kociełłą. Staram się pilnować i wracać jak najwcześniej z pracy. Każdy dobrze spędzony czas z dzieckiem się liczy. Nawet gdy siedzicie razem na zasadzie jedno i drugie czyta książkę na tej samej kanapie. Albo gracie w jakieś planszówki całą rodziną. Albo rozrzucacie klocki.

Obecnie nasz syn jest dosyć aktywny i lubi sobie polatać po domu. Do tego od jakiegoś czasu siadamy wieczorem, jakąś godzinę-dwie przed snem, i układamy klocki lub przerzucamy się piłką (albo maskotkami). Po prostu spędzamy czas razem.

Nawet kiedy lata po domu, bo ma taką potrzebę, a ja to wykorzystuję na gotowanie lub sprzątanie, to jestem dostępny. Co chwilę przychodzi z jakąś sprawą. Żeby się przytulić, złapać coś do jedzenia, napić się. I leci dalej, rozwijać siebie i poznawać świat. Czasem myślę, że taka dostępność dla dziecka jest kluczowa, nawet gdy robię coś sam. Kiedy przychodzi Kociełło, to nie ma zmiłuj, on jest najważniejszy (no chyba że mam ręce w burakach lub coś w tym stylu).

To bardzo zmienia relację. Gruntuje ją. Ostatnio zauważamy, że Kociełło traktuje nas oboje jako „tych od przytulania”, ale coraz wyraźniej widać, że z Asią woli robić inne rzeczy niż ze mną (na przykład rysować; głównie po ścianach).

Może warto w tym roku trochę odpuścić i zmobilizować się do posiedzenia z dzieckiem? Nie na siłę, ale po prostu być dostępnym dla niego i otwartym na jego potrzeby? To znaczy czasem więcej, niż nawet najbardziej „pro-RB, ultra-NVC i turbo-Montessori” podejście. Po prostu – pobyć obok i czekać, aż przyjdą. A kiedy przyjdą – pobyć z nimi tak, jak umiemy. Nawet bezproduktywnie, ale razem.

Więcej ruchu

Nie, nie chodzi o zrzucanie kilogramów czy coś. Raczej chodzi o zdrowie (co nie zmienia faktu, że jedno i drugie ma ze sobą związek). Warto się poruszać. Może wyciągnąć w tym roku w końcu rower? Albo maluchy są już w takim wieku, że są gotowe na własny rower i na wycieczki? Czasem wystarczy przeznaczyć jeden weekend na taki wypad, a nagle się okaże, że nic się nie wali, mieszkanie jakoś wygląda, ale za to spędziliśmy czas razem, poruszaliśmy się nieco, trochę spaliliśmy i tak dalej.

Warto powychodzić z dziećmi. Na spacer. Odbierać je ze szkoły. Więcej z nimi chodzić. Wysiąść dwa przystanki wcześniej i przejść się. Dowiedzieć czegoś o drzewach, które rosną koło domu i opowiedzieć trochę o nich najmłodszym. Na pewno będą chciały – w końcu to biegające wulkany energii, które chcą poznawać świat :).

Sanki, narty, spacer, piłka, badminton... Cokolwiek wymyślicie. Czas na świeżym powietrzu to dobra alternatywa dla siedzenia w domu. Po prostu się poruszacie, dotlenicie. Może coś zrzucicie (to zawsze dobry argument).

Jeśli już planujecie zacząć biegać lub chodzić na siłownię, to nie zapalajcie się. Po prostu spróbujcie. Wbrew pozorom karnet na rok nie ma siły motywowania, jaką byśmy chcieli. Podobnie wypasione ciuchy do biegania za milion monet. Może poćwiczcie nieco w domu, a potem, jeśli się Wam spodoba, zacznijcie od lutego? Wszyscy zaczynają od stycznia. Nie chcecie chodzić na siłownię w styczniu ;).

Macie w planach więcej ruchu? Zacznijcie od tego, czy to nie szkodzi. Wbrew pozorom bieganie nie jest dla każdego, a długie spacery mogą mieć o wiele lepszy wpływ na organizm. Zacznijcie od długich i szybkich spacerów. Z dziećmi lub bez nich. Z nimi pewnie będziecie więcej biegać ;). Weźcie wygodne buty i wyjdźcie razem.

Aktywność fizyczna nie potrzebuje doskonałych ciuchów. Najlepiej zacząć z tym, co macie już w szafie. Potrzebuje ludzi, z którymi możecie to robić. Może się okazać, że stracicie zapał po kilku dniach albo... się wkręcicie. Ale wiecie: wszystko z umiarem ;).

Zwolnij. Albo weź (dłuższy) urlop

Tak, wszyscy radzą „zwolnij”, „spędzaj więcej czasu z rodziną”, „odpoczywaj”... To brzmi trochę jak nakazy. Ale pomyśl: czasem warto trochę wyluzować. Poszukaj dla siebie takiej przestrzeni – dla siebie i swojej rodziny. Może nie włączaj służbowej komórki w domu? Albo nie zaglądaj na pocztę firmową w domu? To jest jakaś opcja. Zrób sobie w głowie miejsce na rodzinne sprawy. Takie rodzinne-rodzinne. Na przykład wylegiwanie się na kanapie. Albo dłuższą wspólną kolację? Spróbujcie!

Może postaraj się o dłuższy urlop. Zamiast jednego tygodnia – dziesięć dni. W tym roku będzie kilka okazji, żeby kilka dni wziętego urlopu dawało więcej wolnego czasu (na przykład długa majówka).

Może warto się zainteresować i wyjechać wtedy gdzieś. Nie musi być super ani egzotycznie – czasem wystarczy kilka dni w głuszy, ale za to z rodziną, żeby naładować akumulatory. A nie tylko wymawiać się, że „nie ma za co” albo „gdyby tak...”.

Czasem wystarczy po prostu wziąć wolne i pojechać gdzieś z rodziną. Takie plany urlopowe to zawsze dobre postanowienie noworoczne. Może warto ruszyć ten temat już w te ferie i wyskoczyć gdzieś, gdzie nikt Was się nie spodziewa, ani Wy nie spodziewacie się siebie? ;). Znajdźcie takie miejsce. Jeśli chcecie – popytajcie wśród znajomych. Może kiedyś będziecie mogli powiedzieć o takim fajnym miejscu innym? Albo znacie takie miejsca i możecie podzielić się taką wiedzą z innymi?

Znajdź czas dla siebie

To bardzo ważne. Czasem odnoszę wrażenie, że w byciu rodzicem ważny jest bardzo czas, który spędzamy bez dzieci. Może masz jakieś pasje, które kiedyś Ci towarzyszyły, a kiedy pojawiły się dzieci... zabrakło czasu? Warto do nich wrócić. Albo jakąś pasję znaleźć. Szydełkowanie, czytanie książek pod kocem czy jakieś inne, „mało inwazyjne” hobby? Spróbuj do tego wrócić. To pomoże Ci zachować siebie w całym rodzicielstwie.

Dzięki takiemu czasowi „z sobą samym” możemy być bardziej dla naszych dzieci. To nie jest wcale takie proste, gdy nie mamy zasobów, lub czujemy, że jesteśmy całym rodzicielstwie nie ma miejsca na nas. Dobrze o tym porozmawiać z partnerem/partnerką. Może druga strona potrzebuje takie „wentyla bezpieczeństwa”? Dwóch godzin w tygodniu na robienie czegoś, na co nie było do tej pory czasu?

Postarajcie się na znalezienie czasu dla siebie. Ostatnio z Asią mocno pilnujemy tego, żeby kilka razy w tygodniu spędzić czas razem. Na gadaniu, porządkowaniu gratów, oglądaniu seriali. Ale razem. To ważne, bo można się pogubić, jeśli na pierwszym miejscu będziemy starali się być rodzicami. Jesteśmy przede wszystkim parą. I to trzeba pielęgnować – nie tylko dla nas samych i naszego związku, ale też dla naszych dzieci.

Jedz odrobinę zdrowiej?

To nie takie trudne. Czasem wystarczy dodać trochę warzyw do diety i zrezygnować z czegoś, żeby okazało się, że czujemy się lepiej. Nie ma co wdawać się w jakieś szalone diety na początku roku. Lepiej zacząć metodą małych kroków.

Może zamiast batona w pracy zjesz jabłko? Albo kupisz marchewkę, obierzesz i pokroisz w domu, a następnego dnia zabierzesz do pracy jako zdrową przekąskę? Zdrowe odżywienie zaczyna się od takich drobnych rzeczy :).

Z czasem na pewno znajdziesz jakieś fajne pomysły na alternatywne potrawy. Zamiast ziemniaków więcej kasz? Dressingi do sałatek bez majonezu, za to z dobrą oliwą? Albo więcej pieczonego zamiast smażonego? Jest tu pole do popisu.

Da się to wszystko jakoś wprowadzić łagodnie do swojej codzienności. To bardzo ważne, bo – jakby nie patrzeć – warto być w dobrej formie dla naszych dzieci. I dawać dobry przykład. Sam czuję, jak wiele zmieniło się w naszym jedzeniu, od kiedy jest z nami Kociełło, a zwłaszcza od kiedy je z nami to samo ;).

 

Ogółem – zachowajcie umiar. Na pewno znajdziecie jakieś metody, żeby zacząć nowy rok dobrze :). Trzymam kciuki (też za siebie). 

Autor http://kurierliteracki.blogspot.com/ Mąż Asi, ojciec Kociełła. Czasem coś pisuje o literaturze.
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję