Małe dziecko

Nie każ dziecku przytulać cioci

Przy okazji świąt spotykamy się z rodziną – bliższą i dalszą. Część cioć, babć i tak dalej będzie chciała wyściskać i wycałować nasze dzieci. Czy nasze dzieci mają prawo sobie tego po prostu nie życzyć i okazywać to tak, jak uznają to za stosowne?

Bliskość tak, ale autentyczna

Bliskość i dotyk są bardzo ważne. Nie da się przecenić ich roli. Dzieci trzeba przytulać, żeby mogły się rozwijać. Podobno by przeżyć potrzebujemy czterech uścisków dziennie. Dla dziecka nie ma nic lepszego niż pewność, że może schronić się w ramionach rodzica. Jest tylko jeszcze jedno ale: dziecko też musi tej bliskości chcieć.

Małe dzieci są wdzięcznym obiektem do przytulania. Są śliczne, urocze, bywają zabawne. No właśnie, czasem można zapomnieć o tym, że dziecko jest osobną osobą, a nie „obiektem”. Ma swoje upodobania i preferencje – na wiele rzeczy może nie mieć ochoty i ma prawo to zakomunikować. My możemy zrobić tylko jedno: uszanować to.

Dziecko jest jedynym właścicielem swojego ciała – niezależnie od tego, czy chodzi o zabiegi pielęgnacyjne, mycie, czy witanie się z ciocią.

Nic na siłę – nie zmuszajmy dzieci do przekraczania granic

Temat przytulania i całowanie teraz jest szczególnie aktualny – zbliżają się święta i rodzinne spotkania, często z dawno niewidzianymi krewnymi, a może nawet z takimi, których nasze dziecko nigdy nie widziało. Znacie te wszystkie „Przytul się do cioci”, „Pocałuj babcię” i „Chodź do wujka na kolanka”? Często dla nas, dorosłych, takie spotkania są stresujące, bo naruszamy naszą strefę komfortu witając się z osobami, które rzadko widujemy, kiepsko znamy i może nawet nie mamy o czym rozmawiać. Dziecko czuje to inaczej, ale jest mu jeszcze trudniej – nowe sytuacje, nowe miejsca to dużo stresu. Jeśli jeszcze do tego dochodzi naruszanie strefy intymnej, sadzane na kolanach wyrywającego się dziecka, czy zmuszanie do dawania „buziaków”, jeśli wcale nie ma na to ochoty…. Fundujemy wtedy dziecku traumę i zasiewamy przekonanie, że nie jest właścicielem swojego ciała i jest bezradne, gdy ktoś narusza jego granice. Sytuacja jest często trudna do oceny, bo malutkie dziecko nie będzie w stanie powiedzieć, co jest nie tak, dlatego warto być uważnym na sygnały pozawerbalne, które będzie wysyłać.

Dziecko, które może mówić „nie” dziś, będzie potrafiło powiedzieć „nie”, kiedy dorośnie

Dlaczego to tak ważne, żeby uszanować potrzeby dziecka i nie robić nic na siłę? Pewność siebie, przekonanie o wartości i poczucie sprawczości kształtują się od pierwszego dnia życia dziecka. To, jak je ubieramy, czy jesteśmy łagodni i taktowni i bierzemy pod uwagę upodobania dziecka będzie miało wpływ na to, czy w przyszłości nasze dziecko będzie miało własne zdanie i odwagę powiedzieć „nie” mimo silnej presji grupy rówieśniczej. To dotyczy też sfery seksualnej: tutaj najważniejsze są autonomiczne wybory.

Nasz Młody lubi się przytulać – to znak tego, że okazuje zaufanie. Taka bliskość jest zarezerwowana dla najbliższych i wtula się w drugą osobę, kiedy czuje się bezpiecznie: na razie takimi osobami jesteśmy ja, jego tata i niania. Na razie nie ma obiekcji przed byciem branym na ręce przez osoby, które zna krótko i sam o to prosi. Zakładam, że to okres przejściowy i pewnie za jakiś czas przyjdzie inny etap, kiedy będzie zawstydzony, będzie się chował i nie będzie chciał, żeby go dotykać. Wtedy też to uszanujemy.

Granice dziecka na co dzień

Ostatnio wreszcie znaleźliśmy wspaniałego pediatrę, który pokazał, że wizyta może przebiegać bez żadnego przymusu. Podczas badania, które było przeprowadzone z szacunkiem i delikatnością, bardzo się zdziwiłam i podziękowałam. Chociaż przygotowuję dziecko, że idziemy do lekarza, który musi dotknąć, żeby sprawdzić, czy wszystko jest OK i Młody ani nie boi się gabinetu i zastrzyków (nigdy nie straszymy, zawsze przygotowujemy na to, co się będzie działo), często nie chce współpracować. Raczej dlatego, że w gabinecie jest mnóstwo interesujących rzeczy, które chciałby obejrzeć.

Badająca lekarka powiedziała, że po pierwsze nie chce, a po drugie nie opłaca się jej robić czegokolwiek siłowo: zależy jej na długofalowej współpracy z pacjentem, a bez zaufania nic z tego nie będzie. Opowiadała też o dziewczynce, która bardzo bała się lekarza i poprosiła rodziców, aby przychodzili z nią co jakiś czas na wizyty, kiedy będzie zdrowa: po to, żeby zobaczyła, że może być miło i nie stanie się nic złego. Byłam pod wrażeniem i uwierzyłam, że jednak się da (to tego doszła jeszcze prawidłowa diagnoza). Szacunek jest możliwy na każdy etapie, rodzina tym bardziej powinna to zrozumieć.

 

Zadbajcie o komfort dziecka w święta i nie każcie mu się witać z krewnymi, jeśli nie będzie miało na to ochoty: w świętach chodzi przecież o prawdziwą bliskość i wzajemny szacunek.

Autor Pisze o rodzicielstwie bliskości, życiu w przyjaźni z dzieckiem i ze sobą. Dużo czyta (skończyła polonistykę, nie skończyła filozofii. I kilku innych rzeczy też.) Żona Bartka, mama Kociełły.
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję