Warto wiedzieć

Drożdżówki wrócą do sklepów szkolnych?

Kilka dni temu Ministerstwo Zdrowia ogłosiło, że wprowadzi zmiany w przepisach dotyczących oferty szkolnych sklepików. Ma być zdrowiej. Czy to coś zmieni? Czy dzieci przestaną borykać się z nadwagą i chorobami z nią związanymi? Ale zmiana w sklepikach to tylko jedna strona medalu. Ważniejsza jest wciąż edukacja w szkołach – pokazanie alternatywy. Żeby pokazać Wam problemy, jakie się wiążą z tym, co próbuje zmienić „wojna drożdżówkowa”, poprosiliśmy o wypowiedź Magdalenę Szymańską, doświadczoną dietetyczkę.

 

(Tatento.pl) Czy otyłość u dzieci jest realnym problemem? Czy to nie jest kolejny „temat zastępczy” przy mówieniu o wychowaniu dzieci?

(Magdalena Szymańska) Tak, otyłość jest realnym problemem wśród dzieci i nastolatków. Jej konsekwencje mogą być już teraz odczuwane przez dziecko. Dziecko dotknięte otyłością jest często mniej sprawne fizycznie od szczuplejszych kolegów i koleżanek, a co za tym idzie – charakteryzuje je mniejsza chęć do ruszania się, grania w piłkę, biegania, etc. Takie wycofanie skutkuje z kolei pogłębieniem się problemu nadwagi.

 

Jakie problemy powoduje nadwaga?

Skutki zdrowotne nadwagi, które mogą mieć miejsce, to zespół metaboliczny (zmiany cukrzycowe, zmiany lipidowe, nadciśnienie tętnicze). Niestety dotykają one już otyłe dzieci i młodzież. Jeśli dziecko z nadwagą i otyłością nie ma problemów ze zdrowiem i jego organizm funkcjonuje w miarę dobrze, to może się okazać, że w życiu dorosłym mogą je dopaść konsekwencje zdrowotne – nadmierne obciążenie stawów, bóle kręgosłupa – które wychodzą najczęściej przy „zwykłej pracy”, czyli przy 8 – 10 godzinach siedzenia za biurkiem. W życiu dorosłym, zwiększa się też prawdopodobieństwo zachorowania na cukrzycę, insulinooporność, choroby serca, problemy hormonalne. Te ostatnie wiążą się nie tylko z jakością życia, ale też na przykład z zajściem w ciążę. Także problem jest jak najbardziej realny.

 

Według niedawnych doniesień Ministerstwa Zdrowia do sklepików szkolnych mają wrócić zróżnicowane kanapki i inne produkty - jak to się ma do dotychczasowych wytycznych

Jeśli w sklepiku szkolnym dziecko będzie miało szansę kupić sobie kanapkę (nawet na pszennym, białym pieczywie) z wędliną i warzywami czy jajkiem i warzywami, serem i warzywami, i będzie ona bez tłustych sosów, to jestem za. To co mówi mi czasami córka (jest w drugiej klasie) na temat drugich śniadań, które przynoszą do szkoły jej koleżanki i koledzy często woła o pomstę do nieba.... Dzieci często zajadają się cukierkami, batonikami, żelkami i dają im to rodzice. Kanapka w sklepiku jest dobrym pomysłem – jeśli rodzic nie naszykuje dziecku śniadania, to jest szansa, że dzieci kupią je w szkole. Wiadomo, że jeśli dzieci będą miały w sklepiku do wyboru kanapkę lub drożdżówkę, to nie czarujmy się, w wielu przypadkach wybór padnie na drożdżówkę... Nawet jeśli będzie ona spełniała kryteria (jeszcze nie wiadomo jakie) dotyczące zawartości cukru, to i tak będzie to słodka przekąska. Myślę że lepsze byłoby założenie, że ze słodyczami dzieci zawsze sobie poradzą – dostaną w domu, kupi im babcia, i tak dalej.

 

Jak można kształtować świadomość dzieci?

Tak na prawdę nie musimy się starać, aby zapewniać im jeszcze słodycze w szkole. Dlatego – moim zdaniem – najlepiej by było, gdyby tych drożdżówek nie wprowadzać. Lepiej byłoby  zapewnić dzieciom w sklepikach tylko kanapki i warzywa w pojemniczkach, owoce, etc. Sklepikarz mógłby też robić świeże koktajle – to by było coś! Najlepiej takie z ukwaszonych produktów mlecznych (dzieciom brakuje wapnia w diecie, a do tego ukwaszone produkty mleczne to też źródło dobrych bakterii, których nasze jelita bardzo potrzebują),do tego świeże owoce i świeże warzywa. Podawane z kolorową słomką. Dzieci lubią takie atrakcyjnie podane dania i sądzę, że wtedy wcale nie tęskniłyby za tymi drożdżówkami, a nauczylibyśmy je spożywać zdrowe przekąski. Wtedy istniałaby szansa, że takie dziecko, jako dorosły, wpadając do sklepu po coś do zjedzenia na szybko, wybierze świeży kefir, a nie drożdżową bułę. Drożdżowa buła jest fajna jak upiecze nam ją w domu babcia i są na niej świeże owoce, ciasto jest mięciutkie i bez tony lukru, a w całym domu pachnie pięknie. W szkole jest to tylko słodki zapychacz...

 

Jaki wpływ na nawyki dzieci mają sklepiki i stołówki szkolne, a jaki mają same szkoły i edukacja? I jaką rolę odgrywają w tym wszystkim rodzice?

Najważniejszą rolę w edukacji żywieniowej dzieci mają rodzice. Oczywiście szkoła, poprzez różne działania edukacyjne: omawianie piramidy żywieniowej, dostawę świeżych warzyw i owoców, warsztaty z robienia sałatek, kanapek, organizowanie konkursów ze zdrowego gotowania w szkole, może pokazywać dzieciom co jest ważne i wartościowe. Jeśli dziecko ma umieć dokonywać rozsądnych wyborów żywieniowych, to musi mieć przykład z domu. Dla małych dzieci (z klas I – I), kiedy to samodzielność dziecka jest jeszcze ograniczona (dziecko nie wychodzi samo ze szkoły, nie ma możliwości dokonania zakupów poza szkołą), to ograniczenie asortymentu produktów jest jakąś szansą na to, że po prostu dziecko nie zje nic niezdrowego na terenie szkoły. Natomiast w przypadku starszych dzieci – one często zaopatrują się w drodze do szkoły i tu sklepikarze, poza budynkiem szkoły, nie mają żadnych ograniczeń co do asortymentu. Aby takie dziecko nie kupowało chipsów – musi wynieść dobre nawyki z domu.

Autor www.food-diet.pl Specjalista dietetyk, pracuje w Poradni Dietetycznej Food & Diet (www.food-diet.pl). Specjalizuje się w żywieniu dzieci i młodzieży, w tym układaniu planów redukcji masy ciała. Prywatnie mama 8 letniej Zuzi, 6 – letniego Ignasia oraz 4 – letniego Filipa.
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję