Warto wiedzieć

Jak uczy się nasz mózg, czyli kilka słów o neurodydaktyce

Neurodydaktyka – co to takiego? To dziedzina nauki, której zadaniem jest tworzenie nowych koncepcji edukacyjnych opartych na badaniach nad mózgiem. Celem neurodydaktyki jest dostarczenie wiedzy na temat przebiegu procesu uczenia się i zapamiętywania. Po co? Żeby zobaczyć jak pracuje mózg i jak powinno wyglądać nauczanie, żeby było przyjazne i dostosowane do potrzeb. Jeśli metoda jest dobrze dobrana, mózg łatwiej przyjmuje wiadomości i możemy w pełni wykorzystać jego możliwości.

Skąd wzięła się neurodydaktyka? Około 30 lat temu tego pojęcia użył Gerhard Preiβ, który uczył matematyki. W latach 90. zainteresował się nią Gerhard Friedrich. Chciał sprawdzić, czy badania nad mózgiem i tym jak przyswaja wiedzę mogą ulepszyć system edukacji.

Dokąd zmierza szkoła?

Jakie były wnioski Friedricha? Niestety niewesołe… Szkoła nie ułatwia pracy mózgom dzieci, przez co nie uczą się efektywnie. Tradycyjny system edukacji nie tylko nie sprzyja uczeniu się, a w praktyce je utrudnia.

Dlaczego? Z badań nad mózgiem płyną wnioski, do których Maria Montessori doszła prawie 100 lat temu! Choćby takie, że nauczanie powinno być dostosowane do ucznia. Niestety niewiele szkół wprowadza nowe rozwiązania żeby sprawdzić, czy będą bardziej skuteczne niż te, które znamy.

Od czego zależy efektywność nauczania?

Od emocji i tego, jak wygląda proces zdobywania wiedzy. Badają to naukowcy z Harvardu (nad stworzeniem nowej pedagogiki, która będzie oparta na badaniach mózgu, pracuje Kurt W. Fischer z tego uniwersytetu). Jakie są wnioski? W telegraficznym skrócie: edukacja powinna zostać zreformowana. I to szybko.

Materiału jest za wiele, a nauczyciele i uczniowie nie mają czasu go przerobić materiału. Do tego dochodzi sprawdzanie zdobytej wiedzy, czyli sprawdziany, co też zajmuje sporo czasu. A skoro czegoś jest za wiele, trzeba z czegoś zrezygnować. Naukowcy mówią jasno: nie z przerabiania materiału, ale właśnie ze sprawdzania wiedzy. Pomyślcie o naszym systemie edukacji, w którym maturzyści skarżą się na to, że cała III klasa to uczenie się „do matury”. Jeśli cały rok pracują nad tym, żeby „wstrzelić się w klucz”, to czego się faktycznie uczą?

Jak pomóc mózgowi się uczyć?

Żeby nauka była efektywna, musimy wykorzystać działanie mózgu – jego możliwości i ograniczenia. Co na to ma wpływ? To, jak wygląda klasa, ile czasu poświęca się na lekcje, jak „podaje” wiedzę nauczyciel… No i trzeba uczyć tak, żeby wykorzystać potencjał mózgu. Uff. Sporo tego. A to jeszcze nie wszystko.

Dzieci rodzą się z potrzebą poznawania świata. Od urodzenia starają się zrozumieć, jak działają urządzenia, chcą poznać nazwy drzew i kwiatów… Jeśli Wasze dzieci były na etapie „dlaczego?”, to wiecie doskonale, o co chodzi :). Pamiętacie jak Wy zasypywaliście rodziców milionem pytań? No właśnie. Co jest najsmutniejsze? Nauka w szkole, w obecnej formie, ignoruje tę ciekawość. Często ją po prostu niszczy. Zamiast uczyć się tego, co nas interesuje, uczymy się tego, co trzeba. W końcu system sprawia, że nie uczymy się dla siebie, ale na przykład dla ocen.

Co jeszcze? Neurodydaktyka może sprawić, że nauka będzie nie tylko bardziej skuteczna, ale też przyjemna! Często zapomina się o tym w szkołach. Zdobywanie wiedzy nie powinno być męką, ale dawać na radość. Brzmi dobrze? Tak. I jest możliwe.

Jak to działa mózg?

Jak funkcjonuje nasz mózg? Co sprawia, że jedne rzeczy zapamiętujemy, a inne nie?

Do naszego mózgu cały czas dociera mnóstwo informacji. Nie ma możliwości, żeby przetworzył je wszystkie. Dlatego niektóre musi odrzucić. Dlaczego? Odpowiada za to układ limbiczny. Mamy po prostu wzorce uczenia się, każdy swoje. Jedne rzeczy zapamiętujemy łatwiej, inne z trudem. Żeby uczyć się efektywnie, trzeba po prostu to wykorzystać. Wtedy nauka jest przyjemna i przychodzi z łatwością.

Mózg jest niesamowitym organem pełnym niespodzianek. Nasze mózgi nie są takie same, to oczywiste. Są też bardzo plastyczne czy wiecie, że ich budowa może zależeć na przykład od wykonywanej przez nas pracy? Londyńscy taksówkarze mają na przykład większe hipokampy (odpowiadają za orientację przestrzenną) niż przeciętny człowiek. Ciekawe, prawda? A to tylko jeden przykład!

Wynika z tego po prostu, że trzeba powtarzać czynność, żeby ulepszać konkretną umiejętność. To nic nowego ;). Tylko dlaczego wciąż nie stosuje się tego w szkole? Nauczyciel powinien pracować tak, żeby pomagać uczniom w wytwarzaniu nowych połączeń między neuronami (wiecie, że możemy stymulować to już u niemowląt?) przez dostosowanie metod pracy i zadań do ich możliwości. Okazało się, że np. Albert Einstein miał taką samą ilość neuronów, jak każdy z nas. Miał za to więcej komórek glejowych, niż przeciętny człowiek. Taką wiedzę też można wykorzystać.

Zastanawiacie się jeszcze, czy neurodydaktykę można wykorzystać w praktyce? Jakie wnioski wynikają z badań? Wiadomo na przykład, że lepiej zapamiętujemy informacje o charakterze emocjonalnym, a nie suche fakty. Co to znaczy? Twórcy materiałów do nauki języków obcych mogą stworzyć teksty nacechowane emocjonalnie. Nauczyciel historii nie tylko podawać daty, tylko wpleść je w losy konkretnych osób, z którymi uczniowie mogą się utożsamić.

Edukacyjne mity

Krąży wiele mitów o tym, co utrudnia naukę. Jednym z nich jest na przykład ten dotyczący motywacji. Według Manfreda Spitzera rozbudzanie jej u uczniów nie ma sensu, bo jest po prostu… niemożliwe. Motywacja jest wewnętrzna, dlatego jej sztuczne wzmacnianie nic nie da. Żeby wspierać rozwój dzieci musimy wiedzieć jak to zrobić. 6-latki maja największą ilość połączeń neuronalnych. Niesamowite, prawda? Warto wykorzystać ten potencjał w pełni. Nie zapominajcie, że kiedy dziecko podejmuje różnorodne aktywności, powstają w jego mózgu nowe połączenia. Kiedy tego nie robi – te połączenia giną…

Ale jakie powinny być informacje, żeby zostały zapamiętane? Przede wszystkim przydatne. Nasz mózg sprawdza, czy wiedza, która mamy nabyć, jest potrzebna. Jeśli tak, informacja zostanie zapamiętana z łatwością. Jeśli mózg uzna, że tabliczka mnożenia do niczego się nie przyda, to trudno będzie ją zapamiętać. Ale jeśli nauczyciel wytłumaczy po co uczyć się jej uczyć, to… może okazać się, że po kilku powtórzeniach mnożenie do stu nie będzie kłopotem. Ważne jest to, że nauka musi być dobrowolna. Kiedy jesteśmy do czegoś zmuszani, to niewiele zapamiętujemy. Dlatego ważna jest też atmosfera, która panuje w klasie.

Kto chce utrudnić uczniom naukę?

Zapewne nikt, ale to dzieje się cały czas. Nasz mózg to wcale nie „przenośny komputer”. Został stworzony do gromadzenia i wykorzystywania informacji, a nie do ich przetwarzania. Kto z Was pamięta wkuwanie regułek w szkole, ręka do góry! Najlepiej uczymy się na przykładach, a nie ucząc się na pamięć. Ale do tego nie trzeba nikogo przekonywać :).

 

Chcesz się dowiedzieć więcej o neurodydaktyce? Koniecznie zapisz się na to webinarium!

Autor Pisze o rodzicielstwie bliskości, życiu w przyjaźni z dzieckiem i ze sobą. Dużo czyta (skończyła polonistykę, nie skończyła filozofii. I kilku innych rzeczy też.) Żona Bartka, mama Kociełły.
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję