Eko ciało

Prawa i przywileje rodzących czy tylko... „zalecenia”? Nowa ustawa wejdzie w życie w 2018 roku

Nowelizacja ustawy o opiece okołoporodowej wprowadza wiele zmian, jednak ich wspólnym mianownikiem pozostaje jedno: obowiązujące standardy opieki medycznej (i nie tylko medycznej) na porodówkach i w pierwszych miesiącach życia dziecka przestaną być prawem, a staną się jedynie zaleceniem.

W myśl nowelizacji ustawy Ministerstwo Zdrowia nie może stworzyć jednego, obowiązującego standardu medycznego obowiązującego we wszystkich placówkach służby zdrowia zajmujących się opieką okołoporodową. Jak mówi ustawa, może jedynie wymagać przestrzegania „standardów ORGANIZACJI opieki zdrowotnej” (podkreślenie nasze – TTT). Co ta zmiana oznacza dla rodzących, nowonarodzonych dzieci i ich rodzin? To, że Ministerstwo Zdrowia nie może wymóc na żadnym szpitalu czy przychodni konkretnych działań, a jedynie może je zasugerować. Ta drobna zmiana stwarza pole do dużej dowolności, której ofiarami mogą być... rodzące kobiety i ich dzieci.

 

Sprzeciwia się temu całe środowisko – począwszy od lekarzy, poprzez położne i położników – a na samych przyszlych mamach kończąc. To, że dotychczas obowiązujące w placówkach służby zdrowia przepisy dotyczące opieki okołoporodowej stały się standardem, jest zasługą wszystkich zainteresowanych. Odejście od tej praktyki może doprowadzić do obniżenia jakości działania polskich porodówek, a co za tym idzie – powodować zagrożenie dla zdrowia i życia rodzących i ich dzieci.

 

Dzięki prowadzonej przez ostatnich kilkanaście lat batalii o podwyższenie tego standardu udało się nie tylko podwyższyć jakość traktowania mam na oddziałach ginekologicznych, ale też obniżyć o ponad połowę poziom umieralności okołoporodowej. Takimi efektami nie może pochwalić się żaden europejski kraj. Nowelizacja ustawy może zniweczyć prace całego środowiska, któremu zależy na poprawie jakości opieki i bezpieczeństwa matek oraz ich nowonarodzonych dzieci. Na kpinę zakrawa to, że w międzyczasie prowadzone były konsultacje ministerialne dotyczące działań, które poprawią jakość opieki okołoporodowej.

 

Prezes Fundacji Rodzić po Ludzku, Joanna Pietrusiewicz, nie kryje swojego rozczarowania całą sytuacją: „Nikt nie powiedział nam, że nasza praca jest bez sensu, jeżeli tych standardów – przynajmniej pod skrzydłami ministra – już nie będzie”. Brak jednoznacznych standardów uzależnia komfort matek i rodzin od dobrej woli lekarzy, personelu i zarządzających konkretnymi placówkami. Uregulowanie pracy na oddziałach ginekologicznych powinno dotyczyć w końcu nie tylko tego, jakie prawa ma rodząca, jej dziecko i bliscy, ale też tego, jakie badania ma przejść noworodek w ciągu pierwszych dni życia, jakie obowiązują standardy przeszkolenia na oddziałach porodowych, jakie są ogólne standardy opieki. To, czego do tej pory ministerstwo mogło WYMAGAĆ, w świetle obowiązujących przepisów będzie mogło jedynie zasugerować. A co zrobią z tym zarządzający szpitalami i personel – to niemal wyłącznie ich sprawa.

 

Owszem, można liczyć, że wyłączenie spod jurysdykcji ministerialnej daje szansę na podwyższenie wagi tych przepisów i wpisanie ich, na przykład, do ustawy precyzującej prawa pacjenta. Jednak – póki co – działań w tym kierunku nie widać. Pozostaje trzymać kciuki, że nikomu nie uda się zaprzepaścić ciężkiej pracy środowiska, dzięki której polskie porodówki stały się miejscami przyjaźniejszymi nie tylko matkom i ich dzieciom, ale również ich bliskim. A przede wszystkim – bezpieczniejsze.

 

Autor
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję