Uczeń

Reforma edukacji: co z tymi sześciolatkami?

Ministerstwo Edukacji Narodowej znosi obowiązek szkolny dla sześciolatków. Jednocześnie przenosi odpowiedzialność za podjęcie decyzji na rodziców. Co faktycznie oznacza ta zmiana? Co sądzą o tym pomyśle rodzice?

 

Podobno edukację w Polsce czeka rewolucja. Osobiście boję się rewolucji, gdyż, jak uczy historia, zazwyczaj pożera ona własne dzieci, a potem bardzo długo trwa powrót do normalności. Póki co uczyniony został pierwszy krok: znowelizowana ustawa o systemie oświaty, która obowiązuje od 23.01.2016 r., znosi obowiązek szkolny dla sześciolatków. Aktualnie rodzice dzieci z tej grupy wiekowej sami dokonują wyboru: albo decydują się na pozostawienie dziecka w przedszkolu albo posyłają je do pierwszej klasy (przy czym to drugie rozwiązanie wymaga przynajmniej rocznego przygotowania przedszkolnego lub pozytywnej opinii z poradni psychologiczno-pedagogicznej). Co więcej: rodzice dzieci, które aktualnie są w pierszej klasie i rozpoczęły naukę w szkole podstawowej jako sześciolatki, mają prawo zglosić do 31 marca dyrekcji decyzję o pozostawieniu dziecka w tej samej klasie na kolejny rok. We wrześniu 2016 r. w pierwszej klasie mogą zatem spotkać się uczniowie:

  • siedmioletni, którzy będą powtarzać pierwszy rok nauki,
  • siedmioletni, którzy zostali rok wcześniej odroczeni i po raz pierwszy pójdą do pierwszej klasy,
  • sześcioletni, których rodzice uznali, że są gotowi pójść do szkoły.

Z pewnością nauczyciele edukacji wczesnoszkolej będą mogli poczuć się jak uczestnicy jakiegoś masowego eksperymentu, w którym niestety nie do końca znany jest problem badawczy i cel, do którego się dąży. To, co najgorsze, eksperyment ten prowadzony jest na żywych organizmach, czyli naszych dzieciach i zadaniem rodziców jest zrobić wszystko, aby ustrzec swoje pociechy przed syndromem ofiary tegoż eksperymentu.

 

Reforma edukacji: szcześciolatki w szkole czy w przedszkolu?

 

Na pewno ta sprawa, choć dotyczy naszego dziecka, nie powinna być rozpatrywna pod wpływem silnych emocji (a te w kontekście edukacji sześciolatków od kilku lat wysuwają się na pierwszy plan). Należy przeprowadzić chłodną analizę decyzyjną, biorąc pod uwagę faktyczne możliwości, jakie stwarza przedszkole i szkoła dla tego konkretnego sześciolatka. Generalizacje nie są wskazane, co więcej szkodzą, stąd przerzucenie przez ustawodawcę odpowiedzielności za wybór, na rodziców. To oni najlepiej znają swoje dziecko i są w stanie trafnie ocenić, jaka instytucja lepiej odpowie na aktualne potrzeby ich pociech. Pewnie tak jest, ale odpowiednie wsparcie w tym zakresie byłoby mile widziane. W końcu nie każdy rodzic jest pedagogiem lub psychologiem i nie musi orientować się w merytorycznych przesłankach podejmowanej decyzji. Co więcej wielu rodziców może sugerować się opiniami, które popularne są w ich najbliższym otoczeniu bez należytego odniesienia ich do własnego „ogródka” (jedna z usłyszanych ostatnio opinii: wszyscy wysyłają swoje dzieci jako młodsze do szkoły to przecież nie będę robiła ze swojego tępaka).

 

Sześciolatki do szkoły czy do przedszkola: co wziąć pod uwagę przed podjęciem decyzji?

 

Co zatem warto wziąć pod uwagę? Jak uprawomocnić swoją decyzję, żeby w przyszłosci nie mieć pretensji do siebie o to, że najważniejsze rzeczy zostały przeoczone? Praktyczy przewodnik dla „rozdartych” rodziców poniżej:

KRYTERIA, KTÓRE NALEŻY UWZGLĘDNIĆ PRZY PODEJMOWANIU DECYZJI  O PRZYSZŁOSCI EDUKACYJNEJ SZEŚCIOLATKA

  1. Przygotowanie do pracy z sześciolatkami konkretnej szkoły podstawowej, do której chcielibyśmy wysłać dziecko (wysokość ławek, usytuowanie sal w szkole, dywan do zabaw grupowych, dostosowanie toalet, wyposażenie w odpowiednie pomocy dydaktyczne, estetyka budynku, liczba uczniów w szkole/w klasach) vs. przygotowanie przedszkola, do którego dotychczas dziecko uczęszczało (wyposażenie oraz ocena jakości pracy nauczycielki wychowania przedszkolnego na podstawie zgromadzonych doświadczeń – szczególnie ważne, jeśli pada obietnica kontynuowania opieki nad grupą przez tego samego nauczyciela). Postaw + przy placówce, która wypada w tej konfrontacji korzystniej.
  2. Stopień (siła) adaptacji dziecka do przedszkola, do którego uczęszcza (przywiązanie do: grupy, wychowacy, przestrzeni). Postaw + przy przedszkolu, jeśli oceniasz stopień adaptacji jako bardzo wysoki. W przeciwnym wypadku + należy umieścić przy szkole.
  3. Otwartość dziecka na zmiany (łatwość w przystosowywaniu się do nowych warunków). Postaw + przy szkole podstawowej, jeśli ta otwarość jest wysoka. W przeciwnym wypadku + należy umieścić przy przedszkolu.
  4. Ocena stopnia koncentracji uwagi i gotowości do pracy nad zadaniem. Postaw + przy szkole, jeśli dziecko jest w stanie konsekwentnie wykonywać polecenie aż do uzyskania pożądanych efektów. W przeciwnym wypadku + należy umieścić przy przedszkolu.
  5. Stopień sprawowania kontroli nad emocjami (drażliwość, wybuchowość, łatwość w ranieniu dziecka – subiektywna reakcja dziecka jest nieadekwatna do siły bodźca, np. zadanie pierwszy rozwiązał Bartek i Krzyś z tego powodu płakał przez dwie godziny lub porzucił zadanie jeszcze w trakcie jego wykonywania). Postaw + przy szkole, jeśli dziecko wykazuje się  dobrą kontrolą emocjonalną. W przeciwnym wypadku + należy umieścić przy przedszkolu.
  6. Zakres wiedzy i umiejętności dziecka (w tym: znajomość cyfr, liter, umiejętność czytania, pisania, liczenia). Skazywanie dziecka na nudzenie się w przedszkolu przez kolejny rok przy jego silnych potrzebach poznawczych może zrazić go do edukacji. Postaw + przy szkole, jeśli dziecko wykazuje się  w Twojej ocenie szerokim zakresem wiedzy i umiejętności. W przeciwnym wypadku + należy umieścić przy przedszkolu.

Wykorzystanie tych kryteriów podczas podejmowania decyzji ma na celu znalezienie odpowiedzi na pytanie: Czy wcześniejsze pójście dziecka do szkoły może wyrządzić mu krzywdę, czy też raczej będzie dla niego szansą na przyspieszenie rozwoju i realizację posiadanego potencjału (zgodnie jednak z ideą równowagi - a więc zakłada się, że dziecko jest gotowe do tego przyspieszenia we wszystkich podstawowych sferach: poznawczej, emocjonalnej, motorycznej i społecznej)? To kluczowy dylemat i psychologia rozwojowa nie jest w stanie odpowiedzieć na niego w sposób jednoznaczny. Z badań prof. A. Brzezińskiej z UAM wynika bowiem, że statystycznie przygotowany jest do obowiązku szkolnego 6,5 – latek, a  więc faktycznie ten „biologiczny” wiek rozpoczynania  edukacji szkolnej zawiera się w przedziale od sześciu do siedmiu lat. Rozsądne wydaje się zatem indywidualne decydowanie o tym, czy młodsze dziecko jest już wystarczająco przygotowane do pierwszej klasy. W tym znaczeniu wprowadzona nowelizacja ma psychologiczny sens i merytoryczne zakotwiczenie w prawidłowościach rozwojowych.

 

Reforma edukacji: poznaj opinie rodziców

 

A jak sobie poradzili z tym dylematem rodzice, którzy już dziś wiedzą, gdzie znajdzie się ich sześcioletnie dziecko pierwszego września 2016 r.?

MARIA: Jako nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej jestem przekonana, że moja córka nie sprosta wymaganiom uczeniccy pierwszej klasy. Ma problem z kilkuminutową koncentracją uwagi, szybko traci zainteresowanie ćwiczeniami wymagającymi od niej wysiłku, nie radzi sobie z rywalizacją. Jednocześnie nie jestem zadowolona z przedszkola, do którego uczęszcza. Wybiorę zatem inne przedszkole z nieformalną zerówką, która, mam nadzieję, przygotuje moje dziecko, do szkoły.

PIOTR: Mój syn pójdzie do szkoły, dlatego, że wiekszość jego kolegów z przedszkola też idzie do szkoły. Są bardzo ze sobą zgrani i szkoda by było to stracić. Mamy z żoną pewne wątpliwości, czy sobie poradzi, ale z drugiej strony pani w przedszkolu twierdzi, że nie odstaje od innych, a to większość będzie dyktowała poziom i wymagania w pierwszej klasie.

URSZULA: Nowo powstała szkoła podstawowa na moim osiedlu to placówka marzenie. Nie mam żadnych wątpliwości, aby posłać do niej Darię. Sale są dostosowane do potrzeb sześciolatków, jest duży dywan do zabaw, a także opracowany spejcalnie przez pedagogów tej szkoły model pracy z uczniem młodszym, w którym jest bardzo dużo ćwiczeń ruchowych i zajęć artystycznych. Tego w przedszkolu Darii brakowało.

ANNA: Mój Kamil bardzo długo oswajał się z przedszkolem i z grupą. Dopiero po dwóch latach widzę, że chodzenie do przedszkola sprawia mu radość. Na pewno zostawię go w przedszkolu jeszcze przez rok. Nowy stres nie jest mu potrzebny.

DANUTA: Moja córka jako sześcioletek uczęszcza teraz do pierwszej klasy. Jej wychowawczyni niejako „obligatoryjnie” zachęca rodziców do pozostawienia dzieci w pierwszej klasie, tłumacząc, że potrzebują utrwalenia. Skoro wszyscy zostają to nie widzę w tym problemu. Zgadzam się na takie rozwiązanie, choć pół-żartem, pół-serio myślę już o swojej córce jako tej, która nie zdała w pierwszej klasie.

Przytoczone wypowiedzi pokazują, że w przypadku każdego dziecka inne kryteria okazywały się kluczowe przy podejmowaniu decyzji. Ważne jest, aby rodzic, jeżeli tylko ma wątpliwości, nie obawiał się przeprowadzić dłuższej rozmowy z wychowawczynią w przedszkolu lub też udał się na konsultacje do poradni psychologiczno-pedagogicznej lub innego gabinetu specjalistycznego. Skonfrontowanie myślenia rodzica z opiniami innych może również pokazać w niektórych przypadkach pewien zafałszowany, zbyt jednostronny obraz swojego dziecka: jako nieprzejawiającego żadnych trudności i gotowego do pójścia do szkoły, pomimo odmiennego stanu faktycznego lub też jako niedojrzałego przy realnym osiągnięciu gotowości szkolnej. Rodzic zna swoje dziecko - to prawda, ale często formowanie ogólnej opinii o nim może być pochodną myślenia życzeniowego lub chronicznego krytykanctwa. Jako rodzic znam to z własnego doświadczenia – nasze „fiksacje” na jednostronnym obrazie własnego dziecka
i odporność na informacje napływające od innych to naprawdę poważne dystraktory podczas decydowania o jego dalszej edukacji.

Niektórzy pewnie mogą skwitować te rozważania „wiele hałasu o nic” w przekonanu, że w istocie nie jest to aż tak ważna decyzja, jak ją przedstawia się. W moim przekonaniu to jednak decyzja kluczowa. Argument najważniejszy: okres 6-7 lat to czas kształtowania się postawy dziecka wobec edukacji. Jeśli wymagania będą zbyt duże – pojawią się zachowania lękowe i unikowe, jeśli znów zbyt małe – znużenie i urata chęci do samorozwoju. A nam przecież chodzi o to, żeby trafić w punkt, czyli stawiać wyzwania adekwatne do możliwości dzieci. To daje im sprawczość i stabiliuzje samoocenę. Ale to my teraz ten punkt musimy zlokalizować.

 

Autor http://dwadodacdwarownasiepiec.blogspot.com/ pedagog przedszkolny i wczesnoszkolny, logopeda-audiolog, oligofrenopedagog, doktorantka w Instytucie Pedagogiki KUL. Autorka publikacji o charakterze naukowym i popularnonaukowym. Szczęśliwa żona i mama dwójki dzieciaków.
Podoba Ci się ten artykuł? Dołącz do społeczności rodziców i bądź na bieżąco!
Używamy plików cookies (ang.ciasteczka), by ułatwić korzystanie z serwisu tatento.pl i miejscaprzyjaznedzieciom.pl. Jeśli nie życzysz sobie, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku, zmień ustawienia swojej przeglądarki.
akceptuję